Nigdy już nic nie będzie takie samo. Na krótką chwilę, zapomniałam o koszmarze gnębiącej mnie obcości, bo ogarnęła mnie nagle wielka radość.
pierwsze trzy matury za mną. Polskiego się bardzo nie boję, matmy wgl, za to obawiam się o angielski pisemny.. ustnego też w sumie się boję.
w poniedziałek ustny polski. ale jakoś to bedzie, plan ramowy gotowy. temat też mam raczej łatwy. bo kto nie zna Harrego Pottera ? moze gorzej z wiedzminem, ale naznaczona, to też banał.
wszystko się jakoś popierzyło. niby minęło już sporo czasu, nawet przywyczaiłam sie do tego, że go nie ma, ale dziwna pustka pozostała. czuję jak w takiej cholernej pajęczynie. niby wszystko okej, ale jak chcę zrobić jakiś ruch, to pojawia sie jakieś ale i wszystko bierze w łeb. Niby nic wielkiego, a tak cholernie komplikuje mi życie.
nie potrzebuję niczego, a zarazem potrzeba mi wszystkiego.