Dzisiaj znowu praca z młodym koniem.
Dodatkowo na Hacku.
Troszkę się obawiałam, ale w sumie to nie miałam czego.
Koń chodził super, nawet p. Kuba się dziwił, że tak dobrze się dogadałyśmy.
No w sumie dobrały się takie dwie zołzy, to co?:D
Ogólnie konik jest zajebisty.
Może i krowa *rogi też ma XD*, ale jakoś czuję, że bym się z nią dobrze dogadywała.
Dwie podobne babki, ot co! :)
No szkoda, że moja familia nie jest chętna na posiadanie konia.
Uh, eh, ah. A tak pięknie by było.
Jutro znowu siedzieć ponad godzinę na cmentarzu i słuchać wywodu proboszcza.
O wiele bardziej wolalabym *nawet* marznąc w stajni.
No bo stajnia to nie cmentarz.
Tam nie da się nudzić. :D
No, ale co trzeba, to trzeba...
W szkole dzisiaj zupełny lajcik. Halloween.
Elegancko, beczka taka, że nie mogę do teraz.
Klasa taka zgrana, aż dziwne.
I te żarciki bio-chemu, oh!
Cudaśnie! :D
Zobaczymy jak długo to 'cudaśnie' potrwa...
No bo przecież karma to taka dziwka, że szkoda gadać.
Masakra!
No, ale korzystam, bo co innego mogę robić. :D
Co się stało, że się tak rozpisałam.
ŚWIAT SIĘ KOŃCZY! :o