Dobra, to włącz tę piosenkę o pestkach.
O jakich pestkach?
... a pestki , to była nasza broń.
(B powiedziałby : " Niesforne przecinki").
Nie umiem pisać.
Któregoś tam zakichanego dnia po powrocie, usiadłam z długopisem i próbowałam coś tam nabazgrolić.
Coś o pustym Kościele bez Boga, takim tylko w poniedziałki rano.
I że jest pusty, bo może byśmy się zaczeli sprzedawać pod postacią chleba.
Nie wiadomo było , o co chodzi.
Kiedy widzę, że wiadomo , o co mi chodzi, to wiem , że pieprzę, a nie piszę wiersze.
Dlatego , gdy zaczynam używać słów dostępnych dla każdego, od razu się wycofuję.
Aś powiedziała, że z biegiem czasu najpierw stajemy się niewidomi i to też dlatego, że niewidomi się rodzimy.
Teraz mi się przypomina, że to psy się rodzą niewidome.
Przypomina mi się głośne miauczenie w " Wszyscy jesteśmy Chrystusami", co jest dość smutną historią.
Mam wrażenie, że ta lepsza połowa już minęła..
Lubię wychodzić z wanny na dwór, ze zwilgotniałymi włosami omijać kałuże i zbierać na ramiona jakieś tam krople spadające z liści.
A nie, jednak piszę. Piszę listy do Ag, bo wraca ona dopiero za jakiś dluższy czas... O rany , co to są za listy!
Myślę, że tylko do niej umiem tak pisać... że sobie wyobrażam,jak wchodzę do domu z długimi, czarnymi włosami, a za oknem mamy Łódź syfiastą i tak ukochaną , nie wiadomo, czemu.[przecież na miłość trzeba zasłużyć].
au revoir.