uśmiechnij się łobuziarsko..
Wiedziałam, że o 17;20 Bartek będzie grał mecz z drużyną z innej szkoły. Cholernie mi zależało, żeby tam być, kochałam się w nim już drugi rok. Tylko z kim iść na ten mecz? Przecież nie pójdę sama, a tak strasznie mi zależało. Całe 7 godzin lekcyjnych przekonywałam przyjaciółkę, żeby poszła ze mną, aż się udało! Wiedziałam, że teraz nic mi nie stanie na drodze, nawet grom z nieba nie sprawi, że zostanę w domu. Szybki obiad, prysznic i uśmiech na twarzy od ucha do ucha. Weszłam jeszcze do pokoju mamy, by powiedzieć, że wychodzę.
-A Ty dokąd? - mama zerknęła spod stosu sprawdzianów.
-No jak dokąd? Na mecz! Mówiłam Ci, że Bartek gra - zawiesiłam wzrok na telefonie.
-Nie ma mowy, ktoś musi zostać z Patrycją, ja zaraz wychodzę na zebranie pedagogiczne.
-MAMO ! - poczułam smutek w oczach.
-No żartowałam, idź już, idź.
Ale ulga. Wyleciałam z domu jak poparzona. Zostało mi niecałe 30 minut, żeby dojść pod szkołę, wepchać się w walący na mecz tłum i zająć jakieś dobre miejsce.
-Te Panie są ze mną - usłyszałam a kiedy odwróciłam się za siebie zobaczyłam Łukasza, najlepszego przyjaciela mojej miłości.
-O, dzięki - przytuliłam go.
-No spoko, zmykajcie na ławeczki.. - uśmiechnął się.
-Jeju, skąd Ty znasz takie ciacha? - Dusia patrzyła na mnie błagalnym wzrokiem
-No weź.
-No co?
-Dobra, załatwię Ci jego numer, ale siadaj już!
Mecz zaczął się niedługo po 17;30. Byłam przekonana, że Łukasz nie powiedział nic Bartkowi, co byłoby dla mnie korzystniejsze. Chciałam mu zrobić niespodziankę. A poza tym to w ogóle nie znałam się na koszykówce, wiedziałam o niej tylko tyle ile miałam na wuefie, na którym też nie ćwiczyłam zbyt często. Wiem tylko, że szkolna drużyna wygrała, ale nie wiem jakim wynikiem. Jak to na meczach bywa wybrano najlepszego zawodnika, został nim nijaki Paweł.
-No dobra, choć już do tego swojego księcia. - szepnęła Duśka.
-Jakiego księcia ? Co Ty mówisz? - spojrzałam nerwowo w stronę boiska.
To chyba była najgorsza decyzja jaką podjęłam. Anka, moja największa szkolna rywalka i najbardziej wredna osoba jaką tylko znam, całowała mojego księcia z bajki.
-Duśka, chodźmy już, co? - poczułam łzy.
-Co się stało, ej?!
-Nic, chodź! Podejdziemy do Łukasza, wezmę Ci ten numer i chodźmy do domu. - ciągnęłam.
-No skoro chcesz
-Gratuluję Mały - zaczęłam - słuchaj jest sprawa. - ciągnęłam.
-No jaka?
-To jest Duśka, strasznie się jej podobasz, prosiłaby Cię o numer, ale się wstydzi.
-A spoko, zaraz Ci podam, Koleżanko. Poczekajcie przed wejściem.
Przeszłam koło Bartka czując jak łzy lecą mi po policzkach.
-Ja go kochałam - zaśmiałam się z kpiną, krzycząc do Łukasza.
Bartek odwrócił się;
-Asia! Zaczekaj, Asia! To nie tak! - krzyknął.
Nawet się nie odwróciłam, szepnęłam pod nosem; - ta jasne - i bez zwłoki wyszłam.
Bartek wybiegł za mną, ale chyba zbytnio był zmęczony, żeby biec dalej. Nie poszłam do domu, po drodze odwiedziłam kilka miejsc, które miały na mnie działanie wyluzowania, ale i to nie pomogło. Dzwonił mi telefon, na przemian Duśka, Łukasz i Bartek - to od niego miałam najwięcej nieodebranych połączeń i nieprzeczytanych SMS-ów.
Jeden brzmiał mniej więcej tak ''Asiu, bardzo Cię przepraszam, nie wiedziałem, że ona coś do mnie czuje, Ty jesteś moim pragnieniem, o Tobie śnię i dla Ciebie grałem ten mecz. Asia, kocham Cię'' - przyznam się, nawet pojawił się uśmiech na twarzy, gdy to przeczytałam.
Niespodziewanie w kawiarni, w której siedziałam zawsze z Duśką pojawiła się ona z Łukaszem, a zaraz po nich bukiet 11 róż, czerwonych.
-Asiu, przepraszam - krzyknął ktoś na całą kawiarnie! - KOCHAM CIĘ !!!! - chwilę później rozbrzmiało! - kocham Cię, słyszysz!?
Zdezorientowana rozglądnęłam się dookoła, gdzie ujrzałam obiekt moich westchnień. Podszedł do mnie i patrząc na mnie sięgnął do kieszeni skąd wyjął małe czerwone pudełeczko. Stanął naprzeciwko i zapytał;
-Asiu, zostaniesz moją dziewczyną? Na chwile dobre, złe. Na chłód i pogodę, na uśmiech i łzy. Bądź ze mną do końca! - wyjął z pudełeczka dwa łańcuszki, jeden pozwolił sobie założyć na moją szyję, połówka serca - chyba robiona na zamówienie. Pisało na niej 'I love You' a z drugiej strony dzisiejsza data i pierwsza litera jego imienia, u niego było podobnie.
-Zamówiłem je dwa miesiące temu, miałem w planach dać Ci je na boisku, po meczu. Grałem go dla Ciebie skarbie.
jestem z Nim szczęśliwa, więc nie pytaj bezczelnie czy możesz wiedzieć, co u mnie słychać.