"... zapachniało wakacjami, zapachniało życiem ...."
Cudowny dreszczyk podniecenia i radości przebiegł po moich plecach na wiadomość, że udało mi się pomyślnie przebrnąć przez ostatni egzamin w tej sesji ... choć nie było łatwo (wczorajsze fizyczno - psychiczne zmęczenie sięgnęło zenitu - jakoś nie mam ochoty doświadczać tego po raz kolejny o.O ) a ostatnie dwa zjazdy wykrzesały ze mnie ogromną dawkę energii to już sama myśl o legalnym opierdalanku zaczyna mnie rozleniwiać :) ... nareszcie będę mogła z czystym sumieniem nadrobić wszystkie zaległości, począwszy od spania do późnych godzin popołudniowych w dni wolne od pracy a na towarzyskich wypadach skończywszy :) i zapewne właśnie tak upłynie dzień jutrzejszy - niedziela :)
Jak się okazało (ku mojej niewysłowionej radości) nadchodzący lipiec spędzimy we Wrocławiu i mam nadzieję, że będzie się on ciągnął w nieskończoność, bo jakoś nie mam ochoty na powrót do M-borza ... przyzwyczaiło się jolowe dupsko do niezależności, swobody a w szczególności do ludzi bez których na pewno nie byłoby mi tutaj tak dobrze jak jest do tej pory :) ... dużo rzeczy (ważniejszych lub mniej ważnych) się wydarzyło ... kilku rzeczy się nauczyłam ... wiele razy się wkurwiałam ... jeszcze więcej razy cieszyłam się z pobytu tutaj i stwierdzam, że wyprowadzka do Wrocławia była najlepszą decyzją jaką udało mi się do tej pory podjąć i o którą warto było tyle walczyć :)
Teraz nie pozostaje mi nic innego jak korzystać z uroków wakacji, grzecznie chodzić do pracy, zarabiać złote "piniondze" i trwonić je na rozkosze dla umęczonego ducha póki jest ku temu okazja, dlatego wypłato przyzywam cię, zagość w moje skromne progi <krzyczy> ... ale takie rzeczy to tylko po 7 ;)
"... chcę siły ognia ..." ( <-klik )