No to miałam sobie "wyje***" i .... skończyło się tak, jak się skończyło - znalazłam się w gronie trzydziestu czterech szczęśliwych istot, które poległy na ostatnim egzaminie ... Gabrycha poszalała jak przystało na starą zgrzybiałą mściwą wiedźmuchę i muszę przyznać że cała ta akcja zasiała zamęt w moich planach .... ale przynajmniej utwierdziło mnie to w przekonaniu, że następnym razem nie ma co zgrywać cwaniaka, zmuszać mózgu do katorżniczej pracy bo liczą się tylko ściągi ściągi ściągi ściągi ... i bądź tu człowieku uczciwy a dostaniesz po dupie ... czyli zmierzając do ogólnych wniosków: oszustwem, kłamstwem i kombinowaniem zajdziesz dalej niż uczciwością ... zapamiętam aż do samej usranej śmierci i przeniosę na grunt życia codziennego a co więcej - poucze o tym przyszłe pokolenia ... niech nie uczą się na swoich błędach skoro mogą za free żerować na doswiadczeniu innych a co ! :)
A więc (wiem, nie zaczyna się zdania od "a więc" ale nieważne) Gabrycha pokrzyżowała moje dotychczasowe plany ... zamiast teraz siedzieć i powtarzać materiał miałam grzecznie szykować się do marcowej wyprowadzki, zająć się szukaniem pracy i z czystym kontem i sumieniem (zresztą sumienie to ja mam prawie zawsze czyste) wdrożyć swoje zamierzenia w życie ... no cóż - złośliwość rzeczy martwych ... i tej parszywej fizdy rzecz jasna ... Gabrycha idź do diabła ... jak się kiedyś upiję to może wykrzyczę ci to w twarz ... chociaż może być ciężko bo nie bardzo wiem gdzie ty masz twarz a gdzie dupe ale jakoś sobie poradze z tym fantem ;)
Wracając do kwestii wyprowadzki - heh czekałam na to długo ... kosztowało mnie to sporo, nierwów, złości, kłótni .... momentami miałam poczucie że jest to temat, który można było poruszać tylko w odpowiednich momentach choć sprawa ta nie dotyczy przecież życia i śmierci .... ale będzie dobrze ... musi :)
Wczoraj moje skromne oczeta ujrzały radosne Gosiowo-Beciowe lica :) Miło było Was zobaczyć pierdoły moje :* :D ... Właśnie zerkam na JakobySzatanowy opis "20 - 22 luty - Szadowo" :) ... uważaj tam na siebie cholero mała i mam nadzieję że po powrocie nakarmisz "głodną" Jolę milionami relacji i opowiastek :) ... ehh zaczynam Ci zazdrościć :P
Tymczasem znikam z fotoblogowego świata - zajrzę tu kiedy moje życie zacznie nabierać ciekawszego tempa ... bo "może teraz uda się ... i tylko tchu mi brak" (<-klik) :)