... bo dzięki tym ludziskom na zdjęciu powyżej spędziłam zajebisty weekend :) spontaniczność, pozytywna energia i chęć do robienia różnych dziwnych szalonych rzeczy - tego na pewno im nie brakuje ... i za ich to uwielbiam :)
... piątkowo - niedzielny czas upłynął pod hasłem "Opole-srole...głupich głupot część 5" ... nadmiar różnorodnych informacji tak starannie wdrażanych do naszych studenckich wymęczonych mózgownic jednak jakoś nie zmotywował mnie do wysiłku umysłowego ... wręcz przeciwnie - sprawił, że jeszcze bardziej myślałam o tym, żeby jak najszybciej ulotnić się stamtąd, wsadzić tyłek do JakobySzatanowego miodowego seicenta i z błogim poczuciem tomiwisizmu zrealizować drugą (zdecydowanie bardziej rozrywkową) część tego długiego weekendu ... :)
... no i stało się wedle Holowego życzenia :) ... juz od momentu przekroczenia progu domu państwa G & M miałam w doopie cały świat ... pomijając oczywiście ową dziarską ekipę :) ... w poniedziałek "szybko" (taa mhm nie ma to jak klasyczne "jeszcze tylko 15 min i na pewno wstajemy" lol :D ) zebraliśmy swoje zwłoki z łóżek (a po Gosiowym "budowlańcu" akurat nie było to wcale takie proste o_O - ale juz ja sobie odbije, byle do następnej imprezy nie będzie litości dla Małgorzaty, oj nie ^^ :D ) i ... pojechała dziatwa w świat :) ... miejscówa do której zawiózł nas Piterowy wehikuł robiła wrażenie :) mimo niewyspania nikt nie czuł zmęczenia, klimacik nam sprzyjał ... ponapierdalały się dzieciaczki z głupot, nacykały zdjątek, połaziły po górach, góreczkach, skałeczkach i ruinkach, pozwiedzały okolicę i ruszyły w strone domu ... :D
... a w domu jak to w domu niełatwo siedziec bezczynnie, zwłaszcza że przybyły cztery nowe osobistości a wiadomogo gość w dom - flaszeczka w dom :) ... nastąpiła konsumpcja zgormadzonych zapasów .... i tak do późnych godzin nocno - porannych z przerwami na różnorodne odpały i robrajające akcje podczas których wydaliłam tony śmiechu ze swojego obolałego teraz gardła :) ... czyli jednym słowe weekendowe szaleństwo uznaje za zaliczone :)
... i oczywiście Gosi i Marcinowi przogromnie dziekuje za zaproszenie :) ... JakobySzatanowi za tą ciągle roześmianą facjate i wrodzoną skłonność do szaleństw ("ej Jola co tu się działo? co wy tu robiliście?" - ten strach w oczach rozjebałby każdego - mistrz :D ) ... a reszcie poznanym tego wieczoru ludziom za świetną zabawę :)
... a tymczasem pora odespać dłuuuuugi weekend i zregenerować siły bo od jutra - do roboty kmioty ;) ... wiadomo życie - dziwka ;)
"bez zbędnego planowania,
bez szczegółów ustalania,
tak po prostu ..." :)