Zabieram się do regularnego prowadzenia fotobloga, bo go zaniedbałam. Wstyd mi.
Od czwartku jestem bez treningu - przyznaję się. Wyniknęło to z mojego bezmyślnego opalania - poparzenie ciała i twarzy I stopnia =.= Nie mogłam się ruszać z bólu.. Przeżyłam w ostatnich dniach horror. Twarz wyglądająca szpetnie uległa poprawie i wracam do swojego stanu przed opalaniem. Plamy zniknęły, ale dzięki Bogu bez blizn i śladów również się obeszło. Zeszła mi poparzona skóra, czyli rzekoma opalenizna na buzi i szyi, ale nie żałuję w ogóle, przynajmniej wyglądam jak człowiek, a nie jak upiór z opery. I rada ode mnie - dbajcie o ciało przed opalaniem, naprawdę.. Nie warto cierpieć AŻ tak.
Jutro zaczynam tematycznie - w poprzedniej notce macie opisane co i jak po kolei :)
Dobrej nocy :*