było B O S K O.
niby bez Maleńczuka, ale ten Franiu z grzywką, jak to ja mówię, też był boski. i ten boski zszedł do mnie ze sceny "kurde, muszę przybić piątkę z tą w czarnym, no, tą punk not dead". a jak fajnie wyglądał jak właził z powrotem na scene *.* i walił się głową w głośnik xD
naprawdę było zajebiście.
w środku koncertu padł prąd.
zaczęliśmy śpiewać.
"niic się nie stało, chłopaki nic się nie staaałooo, nic sięę nie staaaało, chłopakiii nic się nie stałooo!"
i takie tam.
i rozmawiałyśmy z radiem wtedy xD Radio Lublin! xD
"ale co się stało dziewczyny?!
- noo, po prostu cyknęło.- aj.
- ale co cyknęło?
- noooo, prąd!- aj.
i w ogóle bosko było no.
trzy bisy były.
jej, pokochałam Pudelsów.
misia a misia be misia kasia konfa ce.