Smak dzieciństwa zmusił, a raczej sklonił mnie dzisiaj do jednej niesamowitej czynności
Mianowicie, przejrzalam stare notki na różnych blogach. Moim. Jadzi. I jeszcze paru innych.
Cudownie bylo wrócić do tych czasów chociażby poprzez czytanie notek.
W rzeczywistości wróciłabym do czasów licealnych.
Do tych utraconych przyjaźni najbardziej.
Uswiadomiłam sobie, że cholernie tęsknie za tymi czasami.
Pamiętałam tylko te złe momenty, ale gdyby nie one, co byłoby teraz?
Tych lepszych i wlaśnie godnych zapamietania było przeciez dużo więcej.
Tęsknie tak bardzo, że aż mi źle z tego powodu. O to, co zostało zapoczątkowane a tak szybko zrujnowane obwiniać moge nikogo innego jak tylko siebie samą.
Gdzie te czasy, kiedy poprostu brałam rower i ruszałam? Niemalże każdego dnia?
Co sie stalo? Kiedy to sie stało?
Czy to jest kwestia tego, że dorastamy? Ustatkowujemy?
A przeciez prawdziwe przyjaźnie miały przetrwać mimo wszystko i wbrew wszystkiemu.
Przegladając te stare notki przypomniała mi sie jedna bardzo ważna rzecz: everything happens for a reason