To kurwa koniec.

Kocham Cię ale chyba muszę się pożegnać.

Nie wiem czy dać ci drugą szanse.

Drugą? Setną raczej...

Zresztą, ty nigdy tej szansy nie wykorzystywałaś.

Dostawałaś je ale nie miałaś zamiaru nic zmienić.

Ciągle mnie okłamywałaś.

Nie wiem dlaczego.

Ale kiedy mówiłam że kłamiesz, robiłaś mi aferę.

Próbując obrócić wszystko przeciwko mnie.

Tak żebym myślała że to ja jestem ta zła i że wszystko to moja wina.

Nie, to nie była moja wina.

Bo to nie ja kłamałam.

Byłam w stanie zrobić wszystko.

Ślepa z miłości.

Rozumiesz to że ja chciałam jeździć do ciebie codziennie?

Chciałam nawet poznać twojego chłopaka.

Mogłabym pojechać dla ciebie nawet na koniec świata.

Ale ty nie chciałaś mnie widzieć.

Nigdy.

Nie wiesz jak cudownie się czułam przy tobie.

Wtedy....

Najmocniej na świecie chciałam Cię pocałować ale wiedziałam, że nie mogę...

Wiedziałam że Ci przy mnie też nie jest źle.

Ale coś we mnie pękło.

Kiedy zbliżałam się do przystanku na którym Cię zobaczyłam...

Moje serce biło jak oszalałe, a łzy zaczeły napływać do oczu..

Tylko ze 3 razy (chyba) w życiu płakałam ze szczęścia...

Tamten moment był jednym z tych razy.

Nie dopuszczałam do siebie nikogo, bo chciałam ciebie.

Płakałam nocami...

Nie mogłam spać.

Nie ufałam nikomu.

Bo nie ufam ludziom, ale Tobie ufałam.

Rozumiesz? Tylko Tobie.

Ale ty mnie okłamywałaś, mimo to dalej ci ufałam.

Nie pytaj dlaczego.

Po prostu za dużo mnie z Tobą łączy.

Zbyt mocna więź żeby teraz zapomnieć.

Ale to chyba koniec tej historii.

Żegnaj.

Kocham Cię...

https://www.youtube.com/watch?v=adQNA8CX1Zc