Bo my kiedyś tam dojdziemy....
Razem,a każda ze swoim księciem...
Tam będzie czekało to małe i ciche miejsce,ale jednak
swoje własne...
Zamierzamy tam być szczęśliwe...
Cholernie szczęśliwe...
A co najważniejsze:będziemy tam razem.!
___________________________________________________
_______________________________________
_________________________________
______________________
____________________________
Minął dokładnie rok, a pamiętam jakby to się stało dziś... Siedziałam przed domem w zamyśleniu. We włosach czułam wiatr i patrzyłam na wirujące liście. On podszedł do mnie. Trzymał w ręce czerwony kwiat. Pierwsze minuty spędziliśmy w ciszy. Nie odważyłam się jej przełamać. Ale jemu się udało. - Kochanie muszę Ci coś powiedzieć. - Tak? – Przeczuwałam, że to nie będzie miła rozmowa. - Ja... Nie wiem sam jak to się stało. - Ale co? - Moje uczucia... Wygasły... - Jak to!? - Łzy napływały mi do oczu i nie potrafiłam na niego spojrzeć. Jedyna osoba, dla której żyłam przekreśliła wszystko. Myśli przeplatały się i nie umiałam nic innego powiedzieć. Świat dla mnie stał się szary. Rozpacz wypełniała mnie po brzegi, a smutek nie miał granic. - Przepraszam, nie chciałem... Byłaś dla mnie najważniejsza, ale kiedy pojawiła się Ona, to zasłoniła mi oczy i wplotła w swą sieć. - Czyli jest inna dziewczyna? - Tak. - Jak długo to przede mną ukrywałeś? - Nie wiem, takie to wszystko skomplikowane... - Gdzie się poznaliście? - W parku. Spacerowałem samotnie i miałem zamiar iść do Ciebie i wtedy Ona na mnie wpadła. Uśmiechnęła się i nie mogłem się jej oprzeć. Powiedziała, że mnie nie zauważyła, ale w głębi duszy czułem, że to nieprawda. Dała się odprowadzić do domu i umówiłem się z nią na następny dzień. - Kiedy to było? – Tylko krótkie pytania przechodziły mi przez gardło. - Tydzień temu. Wiem, że to była nasza rocznica. Tak długo byliśmy razem, ale chyba czas to zakończyć. Nie sądzisz, że to nie ma sensu? - Dlaczego Ty mi to robisz? Ja tak bardzo Cię kocham. - Ja... Ciebie kochałem. Ale to minęło. Zapomnijmy, dla nas nie ma już szans. - Odejdź. Po co przychodzisz z różą? Jaki sens ma mówienie, do mnie "Kochanie"? Chcesz mnie bardziej zranić? Nie uda Ci się. Idź już. Nie chcę Cię więcej widzieć. Nim odszedł, oddał ostatni pocałunek. Odepchnęłam go. Czułam nienawiść przeplataną z miłością. Na zawsze zapamiętam ten dzień. Jesień, kolorowe drzewa, wszystko tańczące w radości i ja jedna pozostawiona w kałuży łez. Chciałam się zemścić i wiedziałam jak. Pobiegłam do domu i otworzyłam szafkę z lekami. Wyczytałam na tabletkach "silne, uspokajające, zażywać w małych ilościach". Miałam pół opakowania. Wzięłam to, co było i zasnęłam. Ku memu zdziwieniu obudziłam się. Szpital. Myślałam sobie, "Dlaczego? Po co mnie ratowali? Nie prosiłam się o to, chciałam umrzeć." Nie znałam odpowiedzi. Mija rok, znów siedzę przed domem i patrzę na jesienną pogodę. Ktoś do mnie idzie? Czyżby... Tak, to On. Przyszedł i mówi, że popełnił błąd. Nie chcę go słuchać, boję się. Nadal go kocham. Musiało minąć tyle czasu, by zrozumiał, że to była pomyłka. Zaczynamy budować wszystko od nowa. Jesień wydała mi się znów piękna.
Avis.