I już po Sulęcin Reggae Festiwal. Pierwszego dnia była stypa. Zanudziłyśmy się z Drendo ogromnie. Ale wczoraj było epicko! Najpierw podyndałyśmy się z deka przy Natural-I. A potem był BEthel. Jedno jest pewne. To była sobota! Boże koncert Bethel to był najzajebistszy koncert mego życia. Zajebiste pogo się rozkręciło. Cztery razy bym buty zgubiła. I człowieki też zajebiste były...
Bieńko I've got a problem. We have to talk...