ma na imię.
wszystko jest teraz dla mnie jawnokrystaliczne. zadano mi głupie pytanie nie pasujące do sytuacji i ono zasiało jakieś ziarno niepewności. poza tym wkurwiam się na siebie i nie mogę ze sobą chwilami wytrzymać.
dużo piszę jak na mnie ostatnio, ale nie tu.
słucham zamulatorów.
czytam o oświeceniu i chuja mnie to obchodzi szczerze powiedziawszy, a i jeszcze uważam że dobrze się dzieje, że teraz zamykają dopalacze, bo to główno, niech zalegalizują zielone do cholery.
jak tak słucham huntera i hey przypominają mi się projekcje zimowe. impreze u żyda, siedzenie u mnie, imprezy u kasi itp. to takie hmm przyjemne, ta niepewność i wspomnienie po niej.
poza to jurek chciał żebym mu pomogła a w końcu doradził mu krzyś, cieszę się że się trochę skumali ;D
tak jestem kurwa monotematyczna i chuj, mam czas rozkmin i rozterek i będę pierdolić w kółko o tym samym i heja banana proszę pana.