A to takie spóźnione w sumie, z przyjacielskiej Wigilii u Grzybka.
Od lewej Ala, Kuba, Nela, Fubu, ja, Martyna, Grzybo, Mati i Brandon.
Byłam tu w sobotę ostatni raz, no więc.. nie nauczyłam się na ten
egzamin z Pedagogiki, nie miałam ani chęci ani siły. Pojechałam w
niedzielę na ten egzamin, puste zostawiłam wszystko oprócz pytania
o film. Po 10 już do domu, tam leżenie pod kołdrą i nic nie robienie
aż do 15 i meczu Sassuolo vs Juventus. No Stara Dama zagrała
dobry mecz, przynajmniej mi się podobało. Wygrali 2:0 a strzelał
Higuain i Khedira. Następny mecz w niedzielę, dawać mi go już!
Poniedziałek.. w końcu poszłam do lekarza, bo raz, że odebrałam
wyniki badań sanepidowskich i musiał mi je lekarz podpisać, a dwa
to dalej wypluwałam pluca. Dalej antybiotyk dostałam i na dzień
dzisiejszy oprocz kaszlu co jakiś czas jest spoko. Po 16 razem z
Kubą, Nelą, Brandonem, Dubem, Grzybkiem i Matim pojechaliśmy
do Martyny z tortem, bo ta miała urodziny. Jej mina na nasz widok
z tortem i trzelającą z niego raca bezcenna. Trochę posiedzieliśmy
u niej, pograliśmy i do domu. We wtorek w sumie nie pamiętam
nawet co robiłam, ale raczej nic twórczego. Pewnie spałam pół dnia
a potem seriale oglądałam. Nie no jeszcze byłam w Diablo po pizzę
bo zachciało się jej na obiad i zatankowałam prawie do pełna auto.
Dawno tyle paliwa w baku nie było, oj dawno. W środę paznokcie,
kosmetyczka, Rossman i robienie zakupów. A wieczorem seriale..
Wczoraj znowu zakupy i jakieś wyjścia z psem. A dzisiaj.. spałam
do 10, gdzie wczoraj padłam już po 22. Można by powiedzieć, że się
wyspałam. Przesiedziałam cały dzień w domu i planowałam obejrzeć
wieczorem jakiś film, ale zmieniły nam się plany i idziemy do Maxxxa
na imprezę dzisiaj, a nie jutro. Także idę się malować, wyjść z psem,
a potem impreza. Dzisiaj to jedno pilnuje drugiego, jedno drugie
odprowadza i tak dalej.. wyczuwam ciężki poranek.
Bang!