Tej starej dupie ze zdjęcia cieszącej się, że koń macha nogą w wodzie
przypadają dziś 20 urodziny. Tak torchę dziwnie, że zaczyna się okres
z dwójką z przodu, no ale takie życie. Trzeba do tego przywyknąć, haha.
Na zdjęciu na Cheri Lady. Tęsknię za taką pogodą, dajcie mi już to lato!
W skrócie o ostatnich dniach. Piątek wieczór w sumie zleciał, Bayern w
całkiem dobrym stylu wygrał z Mainz 3:1 po dwóch golach Lewego i po
jednym Robbena. Robben główka, Lewy z akcji i z wolnego, no super!
Sobota.. spałam tylko 3 godziny bo nie mogłam do 2 zasnąć, a jakoś po
5 miałam budzik. Oczywiście tego głupiego śniegu misiało napadać tak,
że nie wiedziałam gdzie zacząć odśnieżać samochód. Wyszłam wcześniej
a przez śnieg i tak wyjechałam na styk, że na ekspresówce dzięki temu,
że droga była czytsa, nadganiałam prędkością. I wcale śnieg, którego
trochę mi na masce zostało, nie podskakiwał do góry i nie frunął mi na
szybę, wcale. Chwała, że profesor się spóźnił to i ja zdażyłam znaleźć
salę i znajomych. Mikrobiologia i parazytologia zleciała.. facet od tego
ciekawie mówi, można czasem się pośmiać, bo któryś student zawsze
coś wymyśli. Przynajmniej mimo surowości ma poczucie humoru, hehe.
Następnie Biochemia i Biofizyka, całkiem szybko poszło z wykładem i
szybciej zaczeliśmy ponownie Mikrobiologię i Parazytologię. Tu za to
było tyle śmieszków, bo niektórym profesor przydzielił takie ksywy jak
Wiking czy Prezes, to Prezes zapewnił nam śmiechy do samego końca.
Skończyliśmy wcześniej, fajnie. Szybko do domu, kąpiel i o 20:45 mecz
Juventusu z Atalantą. Dawno tak nie byłam szczęśliwa jak podczas tego
meczu. Chłopaki zagrali na prawdę dobre spotkanie, a po każdym golu
latałam po pokoju jak powalona. Gol otwierający wynik w wykonaniu
Sandro to czysta poezja nie mówiąc o jego akcji poprzedzającej trafienie.
Kilkia minut poźniej drugiego gola w naszych barwach strzelił Rugani i
cieszył sie z niego jak dziecko z nowej zabawki. Za to Mandżukić w tym
meczu przeszedł samego siebie. Na codzień - napastnik, a w sobotę
napastnik i obrońca w jednym. Latał w te i z powrotem, w obronie był
niczym Barzagli w każdym spotkaniu, do tego dwie z jego kapitalnych
obron uratowały Buffona przed wpuszczeniem piłki do swojej bramki!
Jak później swoją piękną grę przypieczętował golem, to lepiej nie pytać
co się działo u mnie w domu. Juventus wygrał 3:1, najlepsi na świecie!
No a w niedzielę.. spóźniłam się trochę na zajęcia. Schodzę na dół, chcę
otworzyć drzwi od strony kierowcy, a te nic. Wyspikałam je płynem do
rozmrażania a te dalej nic. W końcu wsiadłam z drugiej strony, auto
odpaliłam i zaczęłam się szarpać z drzwiami. W końcu udało mi się je
otworzyć i wcale wcześniej Audica nie dostała kopa w zderzak i w drzwi.
Pierwszy raz to auto mnie tak wkurzyło i to delikatnie mówiąc. Klamka
mi się zblokowała i potem drzwi mi się zamknąć nie chciały ale po
kombinacjach się udało i w końcu pojechałam. A od wyjazdu z miasta
taka mgła, że ledwo widziałam samochód jadący przede mną. Więc
małe wejście smoka na Biologię zrobiłam, ale przynajmniej mniej się
na niej nudziłam. Coś tam popisałam i pośmiałam się z Angeliką. No i
razem z Laurą, Justyną, Wiktorią i Agnieszką doszłyśmy do wniosku, że
nie idziemy na całą Fizjologię, więc pognałyśmy szybko na tramwaj i
nim pojechałyśmy na Ogrody. Ten moment kiedy żadna z nas nie ma
hajsu a znalazłyśmy tyle ciuchów, że szok. Zakochałam się w jednej
sukience i nie mogę przestać o niej myśleć. Zaszłyśmy też do Kamili
do pracy i z nią pogadałyśmy. Następnie szamka w KFC, niespodzianka
urodzinowa od Laury dla mnie, czyli pluszak z Pingwinów z Madagaskaru.
Miłe zaskoczenie, dziekuję dziękuję! Potem łapanie tramwaju i na 15
powrót na uczelnię. Na Radiologii było nas tyle, co kot napłakał, no ale
przynajmniej szybko poszło i szybciej skończyliśmy. Dom, relaks i na
dwór z psem. Potem chwila czytania i jak zasnęłam, tak spałam do 10.
Ogartnęłam się, wyszłam z psem, zjadłam śniadanie przy odcinku
Teen Wolf i w sumie tyle. Babcia z dziadkiem pryszli do mnie z obiadem,
do tego niespodziewana wizyta listonosza z prezentem od cioci Krystyny.
Następnie poszliśmy pomóc pani Joli z noszeniem mebli, dla mnie żaden
problem. Obecnie szukam motywacji do nauki z Radiologii i Parazytologii.
W czwartek egzamin internetowy z tego pierwszego a w sobotę na uczelni
z tego drugiego. Oby zdać na 3, nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba.
Idę coś porobić, może owa motywacja się znajdzie. Ogółem dostałam
sms od DHL, że paczka jutro będzie.. teraz tylko nie wiem czy chodzi o
płyty czy kalendarz. Zagadka, bo pierwsze nie opłacone a drugie tak, a
ja po południu jadę do Elbląga po tą sukienkę i modlę się, żeby była na
mnie dobra. No nic, jutro się dowiem co to..
Bang!