Mnie osobiście bawi to zdjęcie, więc postanowiłam je tu wrzucić.
Idąc od lewej: na górze kawałek Mertesackera i Cecha, niżej
Arteta, Chamberlain niczym piosenkarz, głowa Bellerina, Paulista
nieogarniający, Koscielny, Welbeck i Ospina królowie mikrofonu.
I jak tu ich można nie lubić, no? Nie da się, po prostu się nie da.
Moje wczorajsze nudzenie się skończyło się na obejrzeniu po raz
któryś Szybkich i Wściekłych 6. Ale przynajmniej pośmiałam się
z Romana. W międzyczasie ponad trzy godzinne gadanie i różne
hehesie z Justyną. My to jednak jesteśmy agentki i rozdzielone
siostry, haha. Pogadam z nią, pośmieję się i od razu wracam do
życia. Dobrze mieć choć jedną taką osobę jak ona. Inaczej bym
tu zawriowała. Jakoś po 23 padnięta poszłam spać.. a za to jakieś
typy między 4 a 5 nad ranem wlazły nam do klatki, zaczęli pukać
do wybranych drzwi.. a pies dostawał szału. Mama akurat się do
pracy szykowała, ale za to ja później długo zasnąć nie mogłam..
Potem wstałam po 8, ogarnęłam się i na 10 do kościoła. Nie wiem
co to za pogoda dzisiaj, ale już bym wolała śnieg niż ten deszcz.
Ale nie dziwię się, że dzisiaj niebo płacze. Ja i inni też płakaliśmy.
Cały dzień w domu przed TV spędziłam: cztery odcinki Hawaii 5.0
a potem kilka odcinków How I Meet Your Mother. Po 17 położyłam
się i wstałam jakoś o 19. Idę się wykąpać, bo Premier League nie
ma przerwy świątecznej i o 20:45 mecz Southampton z Arsenalem.
Swoją drogą Ramsey ma dzisiaj urodziny, więc życzę mu żeby w
tym meczu huknął ładnego gola. No i niech wygrają, niech dalej
trzymają się szczytu tabeli i niech wskoczą na pierwsze miejsce!
Wierzę w was chłopaki, COYG!
Bang.