W samochodzie Darii.

Ja, Magda, Natalia coś szmająca i Daria, która ucieka od zdjęć.

Wczorajsze, jak Daria podwoziła mnie na dworzec. Najlepsze.

Moje wczorajsze nudzenie się skończyło się na zaśnięciu, a

potem na obejrzeniu drugiej części Akademii Policyjnej, bo ten

film nigdy się nie nudzi. Po północy mnie zmuliło i zasnęłam..

Dzisiaj wstałam o 10, jakieś szamanko, ogarnianie się i kierunek

sklep, bo kiedy mamie coś jest potrzebne, to akurat się kończy.

Potem zamawianie pizzy z Diablo, bo nikt nie miał czasu obiadu

ogarniać. No i na plus - czekałyśmy z mamą może z pół godziny

na nią, a nie ponad godzinę jak kiedyś. Obiad, Przyjaciele i po

15 przejechałam się samochodem to tu, to tam. Do szewca z

dziadkiem na miasto, moje gazowanie na wzniesieniach, no bo

przecież wzniesienia to moi najwięksi wrogowie. Dziadek od razu

gada jak słyszy jak cisnę gaz na jedynce, ale trudno. Tym autem

inaczej się nie da. Potem do dziadków do domu po ciasto i z nim

do siebie. Ujmę to tak - nienawidzę pieszych. Jak ja idę to kilka

razy się rozglądam czy nic nie jedzie i jak jadę rowerem to robię

tak samo. Ale co niektórzy chyba chcą, żeby puknąć ich albo

zrobić im z dupy garaż. Jeszcze naszym Golfem serio niechętnie

się zatrzymuję, bo wrzucić w nim jedynkę to jest cud i nie chcę,

by ktoś na mnie trąbił, bo mi samochód nie rusza albo gaśnie..

Niech zrobią w Pasłęku światła, może ludzie się cholera nauczą.

Jak wróciłam poszłam spać.. i całkiem niedawno wstałam. Razem

z mamą spakowałyśmy prezenty na jutro, więc oprócz zrobienia

jutro sałatki wszystko mamy z głowy. Mama pojechała do pracy,

więc czeka mnie potem spacer z psem, a tymczasem biorę się za

kolejny odcinek CSI: Las Vegas.

Bang!