Shellerini i Słoń. Pamięta ktoś jeszcze jak moje codzienne wpisy
opierały się tutaj tylko i wyłącznie na rapowych zdjęciach i tak dalej?
Ogółem jeśli chodzi o rap - nic się nie zmieniło. Dalej go słucham z
równie wielkim zapałem, dalej zbieram płyty (mam ich już 63, ehehe),
do tego chodzę sobie na koncerty. Ciuchów już tak nie kolekcjonuję i
nie biegam w nich nigdzie często, ale po domu jak najbardziej..
Nie miałam co dodać, podkradłam ostatnio to zdjęcie z fejsa WSRH
jak szukałam tapety na telefon, więc.. włala. Raperów nigdy dość.
Przemyślałam sobie trochę wczoraj i stwierdziłam, że nie pójdę na
Wigilię do stajni. Jakoś niezbyt mam humor na takie rzeczy ostatnio.
Do tego na sekcji w Zastawnie się wczoraj wkurzyłam, więc nie
chciałam swojego nerwa przelać na moje konie albo na koleżanki.
Wstałam sobie jakoś koło 10, ogarnęłam się, chwilę przed TV sobie
posiedziałam i tak dalej. Po 13 do dziadków na obiad poszłam, a że
babcia zrobiła mi pierogi z kapustą, to pełnia szczęścia jeśli chodzi o
jedzenie, została osiągnięta. A o 15:30 mecz Bayernu z Ingolstadt.
No Bawarczycy się nie popisali dzisiaj, tak samo jak w ostatnich dwóch
meczach, ale wygrali te 2:0. W 65 minucie ładnego gola z ostrego kąta
Lewandowski strzelił, a w 75 swoje zasłużone trzy grosze dorzucił Lahm.
Mama z dziadkami pojechali do Elbląga, powiedziałam z miejsca co chcę
na święta i nic więcej i.. będzie, ehehe. A teraz.. nie wiem co mam robić,
nuszę się cholerenie, żadnego filmu mi się szukać nie chce, serialu też
jakoś nie. Może biografię Ramosa trochę poczytam? Tymczasem w tle
gra `Prototyp` Kajmana.
Bang.