Wojtek, Słoń.
Klip: Gruba Berta.
Fajny dzień dzisiaj, nie powiem, że nie. Sportowo i rodzinnie.
Na 10 na konie dziadek mnie zawiózł, Hipcia ubierałam..
Nie ma to jak już mieć na niego wsiadać, a ten zaczyna się
wyciągać jak pies.. zad w górze, a przednimi nogami do ziemi.
Rudy potrafi jednak. Na jeździe mnie trochę wkurzył, bo zaczął
się cofać, ale ogarnął się potem. Znowu był jak kłoda, bo
nie łaska była mu zrzucić balastu z brzucha. W kłusie szedł,
tylko jak to on, taka mała żyrafo-łamaga i się potykał na równej
powierzchni. W galopie ładnie, tylko to jego kaszlenie i całą jazdę
na luźnych wodzach z nim pracowałam. Nikt nie chciał na niego,
to miałam go dla siebie tylko dzisiaj, więc potem się rozluźnił i
chodził tak jak trzeba, to w kłusie ćwiczebnym z nim popracowałam
i dzieciaki na ogon za sobą brałam, bo srokata im wyczyniała.
A to się rozjuszyła kobyła.. a niech poczeka aż ja na nią wsiąde
któregoś dnia.. nie będzie odwalania i buntów. Chyba tylko jak ja
czy Aniela na niej siedzimy wie jak ma chodzić. No i jak Rafał.. ale
z dziećmi robi co chce. Potem cukierki rozdałam, przed 12 sprzęt
zgarneliśmy, pomyliśmy to wzięłam marchewki i najpierw poszłam
kucom dać. Oczywiście Jamajka pierwsza i najlepiej wszystko dla
niej. Duże konie.. zdążyłam dać Madisonowi i Hipciowi, a tu mi za
plecami czai się Blaszka z Tracy i z gębami do mnie i `cap cap`
żeby coś dostać. Te konie to wiecznie nienażarte są. Chwile z nimi
posiedzieliśmy i do domu. Dziadek przyjechał to Werkę podwieźliśmy
i Patka ze mną do domu jechała bo przyszła nas odwiedzić. Dom,
kąpiel i obiad. Przy okazji obejrzałam Wzór. Potem szykowanie się
i koło 16 do dziadków. Osiemnastka dla rodziny spoko. Tyle kasy
nazbierałam, że jeszcze nigdy takiej sumy nie trzymałam w rękach,
hahaha #hajssięzgadza. Prezenty piękne. No podsumowując te
prezenty to: masa kartek z życzeniami, laptop, kufer na kosmetyki,
kwiaty, tort roboty wujka Heńka, dużo biżuterii, pamiętnik od babci
w jej wykonaniu od moich narodzin (poryczałam się ludzie, haha) i
te 1400 zł.. serio, nigdy w życiu nie widziałam tyle hajsu na oczy i
nie trzymałam w rękach, haha. Liczę, że wszystkie życzenia się
spełnią, bo i te wczorajsze i dzisiejsze były piękne. Ale co
najśmieszniejsze? Moja 18, a pili wszyscy tylko nie ja, haha. Tyle
co szampana.. a stwierdziłam, że wódki nie chcę bo minął tydzień
od 18 Kiecałki i alkoholu mam dość jak narazie. O 20 odłączyłam
się od gości i poszłam oglądać Avengers na Polsacie. Wybaczcie,
ale to było silniejsze ode mnie. Plus w międzyczasie rozmowa z
Justyną i wysyłanie jej co chwilę zdjęć filmu. Plus cała masa śmiechu.
Wróciłam po 22, skończyłam Avengers oglądać i teraz.. chyba idę
spać, bo od południa już mnie muli. Może jeszcze tylko poczytam
książkę i spaaaać. Jutro.. żadnego meczu nie ma, więc czeka mnie
masa prac domowych (ewentualnie powiem, że miałam 18 i nie
byłam wstanie nic zrobić, ahaha) plus nauka na sprawdzian z polaka.
Więc.. dobranoc!