Twarz nie wyjściowa bardzo, ale to już standard na moich zdjęciach.
Normalnie jak księżyc w pełni, ale będąc otyłą można pomarzyć o
innej twarzy, ehehe #człowiekkciuk. Dobrze, że za marzenia jeszcze
nie karają ludzi. I cud, że moja czapka jeszcze żyje po 3 latach.
W końcu tania nie była, więc musi mieć dłuugi żywot. Tylko pomponik
trzeba jakoś od środka podszyć, bo jeszcze trochę i go zgubię, a tego
bym nie chciała. No i myślałam, że poprzednie zdjęcie doda się większe,
ale po moim telefonie można było się spodziewać, że będzie małe, ehh.
Ale grunt, że za 873897289047923 razem udało się wczoraj dodać ją..
A dzisiaj w szkole całkiem całkiem, znośnie. Przeżyłam, to najważniejsze.
Próbna matura z wosu.. no zmasakrowali nas zadaniami, znowu mnie
zaczął łeb boleć, a mózg znowu mi parował. Ale tak jak darłam się, że
ja za nic nie napiszę wypracowania, tak je napisałam i to aż na 352
słowa, haha. Wzięłam 3 temat o stosunkach Polski ze Wschodem, coś
tam wydukałam, o Rosji to chyba poemat napisałam, o Ukrainie już
dużo mniej, a o Litwie to już w ogóle. Ale napisałam, podjęłam się
pisania, to się liczy. Skończyłam w sumie chwilę przed upływem czasu.
Polski.. miałbyć polonez na nim, ale przypomniało się nam, że w piątki
nie ma nauczycielki wf i tym samym nauczyciela poloneza, to lekcja
była normalnie. W sumie zleciała, nie zasnęliśmy, udało się. Cud..
Gegra.. i babka mówiła o próbnych maturach, że w sumie nie dziwi się
nam, że na nią narzekamy. No, chodź raz w życiu. Lekcja zleciała jakoś.
Angol razy 2.. nie zasneliśmy, wytrwaliśmy, cud. Lekcja zleciała w sumie.
I jak wspominałam chyba gdzieś wcześniej, dostałam 4+ za meila..
Do dziadków, obiad, chwila u nich i samochodem do domu. Pieseł szybko
nakarmiony, chwila leżakowania, dziadek wyszedł z psem na chwilę to
ja sobie do Polo szybko śmignęłam. Poczytałam trochę, a teraz lecę się
szybko wykąpać i lece oglądać Piratów z Karaibów: Na krańcu śwuata.
Wzięło mnie mocno na Johnnego Deppa, oj mocno. Film się ładuje a w
międzyczasie jeszcze zacne gadanie z Justyną na fejsie. A no i ogółem
wczoraj zamówiłam sobie koc z Juventusu! Już mi go wysłali, czyli w
poniedziałek, a najpóźniej we wtorek powinnam go mieć. Na pościel nie
chce mi się czekać, po za tym.. koc tańszy. Mama powiedziała, że jak
chcę to na swoją 18, to spoko. Ja nie wymagam od mamy żadnych
niewiadomo jakich prezentów. Chciałam ten koc od dawna, pomierzyłam
wczoraj te stare co mam w domu i wymiarowo są podobne. Czekam
teraz na kuriera z Siódemki.. można było wybrać sobie, ale wzięłam ich
bo chcą najtaniej, haha. Co by mamy nie obciążać kosztami. A dzisiaj
jak na złość a Urban City itp. zrobili Black Friady i -25% jest na ciuchy
i nie tylko.. A bym sobie jakąś koszulkę zamówiła, ojojoj. Z BDF bym
mogła sobie coś kopsnąć almo z Demonologii w końcu. Może zagadam
z mamą, to powiem, że pójdzie hajs z tego co mam. Pomyśli się jeszcze.
Jutro brak koni, szkoda. Ale wieczorem 18 Kiecałki! Dobra, kąpiel i film
wzywają, a piraci czekać nie mogą.
Baaang!
Już czekam na płytę!