Dzisiaj opowiem Ci trochę o sobie.
Dorastałam w przekonaniu, że im więcej z siebie dam, im więcej rozdam swojego czasu, uczuć i siły innym, tym lepiej.
Zawsze uczono mnie, abym szanowała innych ludzi. Poświęcała swój czas dla Boga i dla bliźnich.
JEDYNE CZEGO W TAMTYM CZASIE MNIE NIE NAUCZONO TO MIŁOŚCI DO SAMEJ SIEBIE.
Dorastałam więc i byłam dla wszystkich. Poświęcenie stało się częścią mojego życia.
Robiłam wszystko aby zasłużyć na miłość.
Aby zasłużyć na przyjaźń.
A mimo tego nigdy nie byłam w pełni szczęśliwa.
CZEGO MNIE NAUCZYŁ TEN OKRES MOJEGO ŻYCIA
Ano tego, że im więcej z siebie dajesz tym więcej ludzie oczekują od ciebie.
Oraz tego, że poświęcanie całego swojego życia, swoich wartości, marzeń i celów innym jest bardzo ryzykowne.
DLACZEGO ZAPYTASZ??
Śpieszę z odpowiedzią.
Ludzie bardzo szybko przyzwyczajają się do dobroci innych. A od poświęcenia do naiwności jest bardzo krótka droga.
W naszym życiu spotykamy różnych ludzi i nie wszyscy mają dobre intencje.
A takich, którzy próbują wykorzystać Ciebie i Twoją dobroć jest wielu.
ALE DO RZECZY.
Był moment mojego życia, że zostałam sama.
Nie dosłownie ale takie wtedy było moje odczucie. I to wtedy :
" najbardziej zabolało mnie to, że ja jestem dla wszystkich, ale dla mnie w tamtym momencie, nie było nikogo."
DO CZEGO ZMIERZAM?
Pokochanie samego siebie to najważniejszy krok do szczęścia.
"Dopiero kiedy naprawdę pokochałam siebie, uwolniłam się od wszystkich rzeczy jakie nie były dla mnie zdrowe.
Od ludzi, rzeczy, sytuacji i od wszystkiego, co stale odciągało mnie od samej siebie.
Na początku nazywałam to zdrowym egoizmem. Ale dziś wiem, że to:
MIŁOŚĆ DO SAMEJ SIEBIE