"Chciałabym być obojętna na błędy, które popełniasz"
Myślała, że ma już to za sobą. Że dał jej spokój.
Nie sądziła, że podziękowania za życzenia (zresztą wysłane pewnie do wszystkich kobiet w kontaktach), doprowadzą do takiej sytuacji. Gdyby wiedziała zostawiłaby to bez słowa.
A teraz już sama nie wie, czy pod tym pretekstem zaczął kolejną gierkę (nie wioadomo po co), czy faktycznie coś się zmieniło... A było już tak dobrze, jak Go nie było.
A teraz jeszcze ten dylemat...
Bo przecież tak bezpiecznie czuła się z Tamtym.
Tamten potrafił ją rozśmieszyć, pocieszyć, przywołać do pożądku, pokazać co jest na prawdę ważne.
A On tylko narzekał i chciał, żeby ona zawsze była. I jest...
I jest na siebie wściekła, że znów jest...
Że znów ciągle sprawdza telefon, znów dostaje zawału na dźwięk wiadomości.
A przecież On już nie miał prawa bytu w jej myślach.
To dlaczego do cholery łamał to prawo?
I to tak bezczelnie!
Przecież wystarczyło, że tylko spojrzała na Tamtego i problemy znikały.
To dlaczego wróciły?
Przecież obiecała sobie, że nie wróci do tego co było... Ale nie wiedziała co zrobi.
Nie ufała Jemu, ale co gorsza nie ufała już sobie...