Kuźwa! Tyle cukru, a życie wciąż gorzkie.
Wiem, że jest całkiem ciekawa godzina, ale nie mogę spać. Próbowałam, ale skończyło się to tylko płaczem do poduszki. Tak to jest, kiedy taka głupia istota jak ja ma za dużo czasu na myślenie. Zbiera mi się wtedy na wspominanie tego, co najbardziej boli. Przyłażą wredne marzenia, które później za cholerę nie chcą się spełnić. Przeklęty, ludzki bycie... czemuś taki okrutny? Chciałabym zrobić tak wiele rzeczy, na które jednak nie starcza mi odwagi. Ale jedno sobie postanowiłam i zrobię to, kiedyś na pewno! Co? Nie powiem, żeby nie zapeszyć. Będzie mnie to kosztować wiele nerwów, cierpliwości i łez szczęścia lub rozczarowania, jednak warto będzie choćby po to, by w końcu się przekonać i porzucić niepewność.
Na urodzinach Ayano było oczywiście bardzo przyjemnie. Magda znów miała do mnie pretensje, że rozpędziłam się z życzeniami, bo jej 'wszystkiego najlepszego' wyglądało przez to blado. Mućka momentami nie odrywała ode mnie wzroku - wybacz, Mucię, ale wolę chłopców. Gosia usiadła na mangę (Ty paskudo!), którą to Aniuta za wszelką cenę chciała obejrzeć. Podejrzane się to wydało, naprawdę - trzeba nie mieć skrupułów, żeby tak pornosy w Kaktusie czytać (powiedziała ta, która dziś pożyczyła Agnieszce dwa 'jaojce', przedtem oglądając je z nią na mieście). Całe szczęście w całym tym zamieszaniu Ayano zapomniała mnie zabić, a miała ku temu powody, bo w ostatniej chwili zaczęłam spraszać do Kaktusa dodatkowych gości... no ok, jednego, ale w sumie... nie przyszedł, więc się nie liczy. Dlatego Ayano ma problem, bo nie ma powodu, by mnie zabić. Chyba, że chodzi o to GG? Ale wiesz, to nie była z mojej strony zbrodnia C;
Wam-pi-ry! : D Nie pytać, tak mnie coś natchło. W sensie... ktoś C;