chyba czas najwyzszy na apdejta.co by nikt mi smierci tego bloga zarzucic nie mogl (:
najlatwiej byloby zrobic bilans czasu wolnego zwanego wakacjami/urlopem, problem w tym ze tak naprawde nie wiem czy chce siebie podliczac w ten sposob... tak czy siak, sprobwoac mozna.
przeszlo miesiac w patrii, duzo wyjazdow, choc i tak nie tak wiele jakbym chcial, no ale ale planow mozna miec wiele a pozniej sie zoragnizowac i co wazniejsze czas znalezc to juz ciezko czasami ( cale szczescie fundusze nie byly problemem, czesciej zdrowie (: ) , loklane imprezy w las wegas, nawet spokojne wieczory przy piwie/winie na osiedlowej laweczce, wszystko to to milo spedzony czas, jak najbardziej mily.
baudi pewnie mnie zabije za niewypite piwo, niewypite choc obiecane dawno dawno, jesli nie to molziwe ze przyjdzie jej pomysl wprowdzenia jakiegos otwartego "nie" jesli poprosze o kolejnego tiszerta z tych zajebistych co to tylko taki master jak ona potrafi zmajstrowac ( poslodzilem wystarczajaco ?(:
zeby bylo smiesznie po takim maxymalnym czilaucie, przyszedl czas na szkole. i znowy statystyki, elektroniki i bog wie co jeszcze zatruwac zycie mi beda no ale ale.... marudzic nie wypada, powiem tylko ze starsznie trudno jest sie przestawic tak z dnia na dzien, tak z piwa wieczorem na poranny pociag i kilka godzin w zamknieciu ( jeszcze te kraty w aulach na dole, kurwa)
no nic. aby do piatku,a w sobote - ciampino, w pierwszej kolejnosci, potem - citta' del vaticano