+/- 4 lata ?
Wydaje Ci się, że znasz jakąś osobę, znasz jej historię mniej lub więcej, aż nagle przychodzi taki moment, taka rozmowa, kiedy odkrywasz całe jej życie od nowa. Masz zdanie lepsze lub gorsze, chociaż zazwyczaj go nie masz, na temat ludzi, których znasz, których lubisz, których kochasz. I skupiając się na rozmowie z jedną z nich, gdzie twoje wyobrażenie jej życia wyglądało zupełnie inaczej, uświadamia Ci, że można dokonać niemożliwego dla wielu osób. Chociaż sama niedawno tego dokonałaś, choć bardziej ze skrajnego, zupełnie odwrotnego uczucia, niż wspominana osoba. Między miłością i nienawiścią kiedyś była przepaść, teraz to ledwie zarys na spękanej w słońcu ziemi. Tak łatwo zmienić najpiękniejsze uczucie w życiu w uczucie, które niszczy wszystko. I nie chodzi tu o to, że to faceci są prowokatorami, że tylko oni rzucają, pozostawiając nienawiść w sercu kobiety. Też potrafimy takie być, jednak różnica jest ogromna, kobiety nie mają powodu, który ma imię.
Szkoły są różne, jedna mówi pozwól odejść, jak wróci było Twoje, jeśli nie, nigdy takie nie było. Druga, że szczęście kochanej osoby powinno stawiać się nade wszystko, nawet nad swoje. I pewnie jest jeszcze masa innych, o których mogłabym tu wspomnieć, jednak moje zdanie lekko się wyróżnia. Jeśli kochasz, to dostosowujesz swoje uczucie do danej sytuacji, jeśli trzeba pozwalasz na szczęście z kimś innym, jeśli wymaga tego sytuacja, pozwalasz odejść z błahego powodu. Jest jedno małe ale. Stanowczo nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki. Jeśli naprawdę kocha to nigdy nie odejdzie.