Ciągle mam wrażenie, ze w poniedziałek idę do szkoły, ze spotkam sie znowu z Konradem, Agatą, że znów bedę krzyczeć na pół korytarza do pani z biblioteki. Tylko, ze tak już nie będzie nigdy. Juz nigdy nie będe miała przez przejście do szkoły. Dopiero teraz zaczynam to wszystko rozumieć. No, ale trzeba się z tym pogodzić. 3 lipca są wyniki w szkole. Mam nadzieje, ze sie dostane. Innej opcji nie przewiduje. O 11 wyruszyłam na poszukiwanie spodenek. NIby je kupiłam, ale przy okazji się dowiedziałam, ze w moim mieście są tak beznadziejne sklepy, że aż żal dupe sciska. Bez tej galerii bym tu chyba umarła, chociaż tam też 5 sklepów na krzyż i się wszyscy cieszą. Muszę sie wybrać na jakiś shopping do Olsztyna. Zaraz dzwonie do murzyna i ogarniamy dzisiejszy wieczór. Na wtorek muszę załatwić dobry aparat razem z obiektywem i pendrive. To jest dziwne bo nieby wakacje, a ja mam coraz wiecej spraw na głowie. W sumie dobrze, bo nie lubie siedzieć bezczynnie w domu. Chyba jak większość ludzi.
CHILLING BITCHES !