Sama w to nie wierzę, ale wracam do Was.
na wadzę nadal to samo.. stoję w miejscu praktycznie 64,2
z malymi wyżami i niżami, nadal mam 180, nadal nie mam
wymarzomej wagi. nadal nie mam chudych ud, płaskiego brzucha też.
Wszystko się jebie, jak sie jebie to wszytstko, czyli waga też.
Dzisiaj wyciągnęłam łyżwy, czarne, nowe, nieużywane figrurówki,
które mają łojej lat, czyściliśmy je razem z tatą, kocham mojego tatę
nad życie. Jest dla mnie wszystkim, co by nie bylo, to jestem córeczką
tatusia, który zawsze pomoże swojej córeczce, co by się nie działo.
Tata wie, że mam chłopaka, tata to akpcetuje, tata Go nawet lubi,
cieszę się. Jesteśmy razem od 4 miesięscy. Zjebało się.. znowu.
nie pierwszy raz zresztą. jest źle. nie wiem co to będzie, boję się jutrzejszej
rozmowy. Głowa do góry cycki do przodu, ja nie dam rady? DAM RADĘ.
RUDA SOBIE PORADZI. w niektórych momentach mojego życia, mam
serdecznie GO DOSYĆ. mam go tak dosyć, że mam ochotę wypróć sobie żyły.
ale po co? nic tym nie wskóram. Trzeba żyć dalej, każdy popelnia błędy.
Te małe i te wielkie, ale na błędach PODOBNO się uczymy, czy nie tak?
mówią milość przetrwa wszystko. Jeśli obydwie strony chcą naprawić, to
co popsuła jedna, nikt nie jest święty, każdy popełnia głupstwa.
Wszystko idzie wybaczyć..