Płynąc nurtem codziennej bylejakości
nie słyszymy szeptów cierpiących
milkniemy w znikomej dążności
w zrozumieniu drugiego człowieka.
Wyłaniamy się z ciemności
jakbyśmy byli z niej stworzeni
z pochłoniętym w mroku dobrem
w drapieżnym , zewnętrznym rysie.
Zanim zacznie trapić przemijanie
I poczucie, że coś umknęło
ogrzejmy zaszczute dobro
zapomniane w głębi naszej duszy.