Kawa tak cudownie smakowała z rana, kiedy ciepłe myśli kłębiły się w głowie. Kiedy to uczucie, że za kilka godzin, za kilka chwil i że warto wytrwać, by móc degustować się ostatnim oddechem, śmiechem, spojrzeniem. Potrzebowałam tego momentu, by wszystko to było wspomnieniem, które mnie uszczęśliwiało. Że On jest nim całym i dla mnie. Tylko.
I nie było pożegnania, moje dłonie nie oplotły jego ramion ani usta nie ułożyły się na jego wargach. Nie było ostatniego razu. Nie było szansy, którą chciałam dać. Nie zakończyłam tego, niczego, a miałam. Miałam stać się już wolna, nie zatrzymywać niczego prócz wspomnień. Przyzwyczaić się, nie pogodzić.
Zniknął mi, a ja nie wiem nawet czy go kiedyś jeszcze zobaczę...
Będzie mi Ciebie brakowało.