Pierdolona rzeczywistość
Stoje w cieniu z brudną duszą na ramieniu.
I wyprówam serce pewnie dziórę w całym wiercę.
Ale nie mogę patrzeć jak kurwią się młode.
Ze szkoły się urwią i uchyla jeb urodę.
Wystarczy kasa i pełna kiermana.
Olej ten temat bo to opcja przeruchana.
Patrz w przyszłość ja nie wróże Ci przyszłości.
Mimo luźnej pizdy w dupie przestawionych kości.
Sam jesteś artystą Ty rysujesz szkic życia.
Lubisz najebać się dzisiaj jutro mieć coś do wypicia.
Hardkorowe picie wódka płynie wiadrami.
Przesiąknięty pokój toksycznymi oparami.
Wy leżycie w pięciu najebani zarzygani.
Nie jesteście sami w koncie dziecko z zabawkami.
Płcze krzyczy nikt tego nie słyszy.
Obraz jak przez mgłę Ty kurwa ledwo dyszysz.
Pomyśl o bliskich jak każde się czuje.
Ciebie to nie interesuje, bo Ty jesteś chujem.
Swój czubek nosa pierdolony egoisto.
Nie piję mówiłeś i co? - nie wyszło.
Zmień coś kurwa najwyższa pora.
Przejebałeś życie ta nieszczęsna Twoja dola.
Weś zrób z sobą coś
Przełam lody zabij złość
Zmień się dobrze tak na dobre
Zrób to dobrze minie problem
I na chuj kłamiesz w oczy? mówisz to się nie powtórzy.
Dla innych piekny dzień a ja tu w środku burzy.
Zmagam się z Tobą Twoją niedoskonałością.
Gdzie kurwa jesteś przegrywam z samotnością.
Nie wiem kim jestem, a kim byc powinienem.
Nienawiść, codzienność wdychana z tlenem.
Spotkasz go przypadkiem dziwnym trafem go nie poznasz.
Najebany jak bombowiec, błędny wzrok masz.
A syn dorasta w syfie, który Ty tworzysz.
Z żoną po rozwodzie na córeczke kase łożysz.
Syn przeżywa miłość z tym tematem se nie radzi.
Ból tłamsi w sobie nikogo się poradzi.
I patrzy jak ucieka jego szczęscia mały blask.
W objęciach z tym chujem foto w głowie raz trzask.
Cierpi i tak jak Ty podbija do wódki.
Widzi że jesteś szczęśliwy że to zabija te smutki.
Nastolatek głupi sięgnął po narkotyki.
Rzucił szkołe wziął ulice w buszu jak najbardziej dzikim.
Zmieniał się bardziej odbijał na drogę do piekła.
Olał tą dziewczynę bo czy miłość sens ma?
Przyjaciele nie wiedzięli co sie z nim dzieje.
Patologia na chacie z samotności szaleje.
Porwał stare kontakty zawarł nowe znajomości.
W nowej grupie, przyjacie byli dla niego żałośni.
Stracił rozum napierdalał here w struny.
Kradzierze rozboje złem przesiąknięty umysł.
Grupe melanże i zdrowe picie.
"Kocham to" mówił jakie piękne jest życie.
Po melanżu najebany wracał do domu.
Nie radził sobie z życiem nie zawinił nikomu.
Alkohol paliwem a śmierć machną.
Ty się kurwa otcknij, bo Twój syn zginął.
Weś zrób z sobą coś
Przełam lody zabij złość
Zmień się dobrze tak na dobre
Zrób to dobrze minie problem