Uwielbiam, uwielbiam się dołować. Uwielbiam udowadniać Światu swoją beznadziejność, swoją głupotę. Coraz bardziej ciekawi mnie jak wygląda życie poza Ziemią, co dzieje sie z nami gdy umieramy?
Czym jesteśmy po śmierci, czy nadal kochamy? Czy nadal mamy uczucia? Czy potrafimy sie na nowo zakochać? Sprawiać ból drugiemu człowiekowi? Chciałbym tego doświadczyć, zacząć od nowa, niezależnie od kosztów. Egoistyczne? Bardzo, wiem, Kacper kiedyś powiedział liczy się przetrwanie, nie to co nas otacza.
Czekam na odpowiedni moment, bo wiem, że nic już się nie zmieni, nic już nie będzie takie samo. Każdy mniejszy problem mnie dobija, nie potrafię zrozumieć już siebie. Chciałbym cofnąć czas o te kilka miesięcy, wszystko przekonuje mnie z dnia na dzień jak beznadziejny się urodziłem i jak beznadziejny odejdę. Niedługo.
Odnoszę wrażenie, czuję, że nie pasuję do tego świata. Nie potrafię się sztucznie uśmiechać, udawać zabawnego, kiedy wcale tak nie jest. Nie chcę sprawiać problemu, ludziom których kiedyś nazwałem przyjaciółmi, wprowadzam ich w błąd, oszukuję tym. Nie potrafię tego zatrzymać, tak mało o mnie wiedzą, tak mało wiem o nich.
Wykończa mnie to, że za każdym razem muszę udowadniać coś ludziom, rodzinie. Wykańcza mnie samotność. Wykańczam sam siebie, moje myśli błądzą, nie potrafię o czymś zapomnieć przez co walka o przetrwania jest dla mnie coraz cieższa.
Nie potrafię tego kontrolować, odcinam się od rzeczywistości, od otoczenia które nie potrafi zrozumieć mnie ani sprawić, że byłbym szcześliwy jak dawniej. Chyba już nigdy nie będę jak dawniej, za dużo mam w głowie, za dużo siedzi mi na psychice. Nie potrafię zapomnieć i chyba nie chcę.
Jedyna osoba, potrafi sprawić, że cieszę się razem z nią jest ode mnie 550 km stąd.
Pieprzony los nie pozwala nam być obok siebie. Wszystko nie jest tak jak miało być, mam wrażenie że człowiek już nie może być po prostu szczęśliwy na tym Świecie. Przykre, bardzo boli.
Błądzę we własnym, urojonym Świecie. Wszystko przestało mnie interesować, za bardzo się zagubiłem w tym wszystkim. Boję się nawet swojej obojętności na wszystko. Nic mnie już nie interesuje.Chciałbym zatrzymać ten trans, nie potrafię.
Chyba czas na ostateczną przerwę.
nie chcę powtórki z życia