Sprawa nie jest bezpośrednio związana z Domem Tymczasowym u Magdy, jednak warto o niej przypomnieć. Student odpowiedzialny za uśmiercenie co najmniej 20 kotów czeka w tej chwili na rozprawę.
Oddając zwierzę do adopcji można się pomylić - koci raj, jaki oferował Wojciech L., okazał się piekłem. Ponoć wizytująca go wolontariuszka jednej z fundacji widziała drapak, kuwetę, żwirek, generalnie wszystko, czego kot potrzebuje w nowym domu. W takiej sytuacji nikt nie przypuszczał, że na kociaki czeka śmierć, a nie kochająca rodzina. Jak można więc zapobiec podobnym tragediom? Przede wszystkim pamiętajmy o podpisywaniu umowy adopcyjnej, w której zawarty będzie punkt zobowiązujący do relacjonowania stanu kota po dokonaniu adopcji. Kontaktujmy się z ludźmi, którym oddaliśmy zwierzaka. Prośmy o zdjęcia. Jeśli nie mamy daleko - odwiedźmy choć dwa razy. Upewnijmy się, że ta osoba czy rodzina jest właściwa. Właśnie dzięki temu, że Wojciech L. nie informował nikogo o dalszym losie kotów, wiele osób, które powierzyły mu kochające sierściuszki, zaczęło nabierać podejrzeń. Policji udało się udowodnić 20 adopcji, ale ofiar mogło być więcej. Do czasu rozprawy ten "człowiek" jest na wolności, może dalej próbować adoptować koty, więc jeśli ktoś z Waszej rodziny czy znajomych ma zwierzęta do adopcji - ostrzeżcie go przed Wojciechem z Zabrza!
(Zdjęcie: https://www.facebook.com/FundacjaDlaZwierzatEdanoTychy)