Jest piątek, godzina 22, a ja leżę w piżamie w świeżej pościeli w łóżku z kubkiem zielonej herbaty.
Mogłabym robić o tej godzinie o wielę wiecej bardziej rozrywkowych rzeczy, ale siedzę tu.
Może dlatego, że jestem zmęczona jak cholera tym tygodniem i tym dniem.
A może dlatego, że najzwyczajniej w świecie mam taką ochotę.
W każdym razie jestem tu z moimi grubymi rozkminami, które pojawiły się z nikąd, nagle.
Ciekawie czy zaczęłam myśleć realnie czy dopiero teraz tworzę fikcję,
Ja pierdole, i tak nie ogarniecie,
Szukaj mnie
Cierpliwie dzień po dniu
Staraj się podążać moim śladem
Szukaj mnie
Bo sama nie wiem już
Bo nie wiem kiedy sama się odnajdę.