Na imię mi Nikt - od dawna. Chociaż bycie Nikim w kryształowej kuli deszczu to Pustka.
Być Pustym, otulonym delikatną aurą niezwykłości - to kuszące.
Zamknąć się Ponad. Popaść w Nicość. Wydusić siebie z siebie i zostawić tylko puste oczy dla delikatnych męskich dłoni fascynujących się w pieszczeniu porcelanowego ciała kruchej laleczki.
Można i tak.
Wyrzec się siebie, nie wypełniając pustki niczym większym.
Nie mogłam tak.
Bez duszy poczułam się zbyt ułomna, zbyt próżna, zbyt zgubiona.
Wlać w siebie wiadro miłości - tą ambrozje która wypełnia od wewnątrz, przelewa się od stóp po sam czubek glowy i jeszczy wylewa się przez palce, usta, oczy.
Zanurzyć się w zapomnieniu, w umiłowaniu istoty ludzkiej, natury, deszczu, zwierząt.
Po plecach, wzdłuż lini kręgosłupa przebiega mnie dreszcz anielskich skrzydeł wolności.
Jedynej wolności, wynikającej z miłości.
I nie wiem skąd biorę siły do dnia, do życia, do oddychania pomimo dotykającej mnie zewsząd samotności.
a może wiem. Kłamię przecież doskonale wiem - tylko z wiary i żarzącej się we mnie miłości. Ona jak lawa wypala moje wnętrzności, trawi żyły, wypala mózg. Jest jedna, prawdziwa, nieustająca, i coraz bardziej gorąca.
I powiem Wam jedno tak przez palce, napiszę Wam piórem na PC-ie - otówrzcie oczy na głębie. Spójrzcie ponad samych siebie i miłujcie się wzajemnie.
U mnie dobrze jak sądzę.
Ten tydz był wyjątkowy ale każdy inny też dobrze znoszę.
Pracuję.
Biegam godzine dziennie.
Dostałam się na pielęgniarstwo i jestem z siebie dumna
- będę wreszcie prawdziwie mogła służyć człowiekowi.
Z T. widzę się prawie codziennie, tylko teraz gdzieć pojechał.
Kocham nieustannie
Wszystkich
"Z rokazu serca, ognia, powietrza i wody
wchodziliśmy razem po gorących schodach"
Stare Dobre Małżeństwo