Dzisiaj jak co roku odwiedziliśmy dom dziecka we Włocławku na żytniej. Ostatnio tam byłem w tamtym roku. Dużo się zmieniło... maluchy urosły, skończono remont itp.
Zawsze graliśmy z zespołem, potem tańczył Komar i tak to mijało. W tym roku doszło do jakiejś rewolucji. Pomysł ten sam. Pojechać, zawieźć prezenty dla dzieciaków, umilić im czas i wrócić. Zmiany nastąpiły w drugim punkcie imprezy. Zamiast grania kilku utworków w żenujący sposób to na początku było przedstawienie.
"Czerwony kapturek"... taki był tytuł bajki, w której postacie się wcieliły nasze gwazdy. Giełdziński zagrał gejowego z lasy. Był wilk, babcia i czerwony kapturek. Śmieszne to było.
Potem pojawił się SPAT Włocławek. Krótki pokaz dwóch akcji, kilka zdjęć z dzieciakami i znikli.
Po nich pojawiła się kolejna gwiazda. Przywitek z gitarą. Zagrał kilka fajnych utworów. Zdziwiło mnie to. Myślałem, że publika będzie drętwa. U nas zasze była. Może nie do końca ale w porównaniu z jego występem to my się mogliśmy schować. Wszyscy śpiewali... nawet ja.
Jak skończył to pojawił się Komar. Ten człowiek mnie zadziwia. Co on robi ze swoim ciałem. Drrrrrrrrrrrrrrr, a on chodzi jak młot pneumatyczny. Kosmos. Byłem pod wrażeniem. Ogólnie to pomyliła mi się kolejność. Komar jeszcze tańczył po pokazach SPAT-u. Mniejsza o to.
Jak zawsze był Mikołaj. Dziwne, bo święta już dawno były, zaraz wielkanoc, a on teraz.
Najfajniejsze to były ciastka. Cały stół ciastek... mogłem jeść, jeść i jeść. Wszyscy jedli. Jak się najadłem to mnie odwieziono pod bursę. Luksus. Robisz to co lubisz, najesz się słodyczy, przywiozą cię do miejsca zamieszkania. Żyć nie umierać.
by Jezus
P.S. Oświetlenie było tam słabe... lampa ledwo co dawała radę.
________________________________________________________________________________________________
...nudne zdjęcia w przystępnej jakości.
Zapraszam robię tła ;D
Emblematy też się znajdą ;p