Minęło już 2008 lat od narodzenia Chrystusa (czy w głowach ludzi, czy naprawdę to już wasz dylemat),
6 dni od pożegnania.
Tysiące życzeń wsypane na ekranik komórki nie zapełniają mojej pustki.
To obawa przed nowym rokiem, 365-cioma dniami nowych doświadczeń, rozczarowań i znużenia.
Mówisz 'Aga, życzę Ci szczęścia w Nowym Roku', a doskonale sam wiesz że tego będzie mało.
Prawdziwe szczęście to zwieńczenie cierpienia, a ja czekam na wyłonienie się wytłuszczonego napisu 'meta'.
Wtedy będzie zupełnie tak jak na końcu 'Requiem Dla Snu', ja ubrana w czerwoną, dopasowaną sukienkę wyjdę na scenę tandetnego teleturnieju, którego wygram i ze łzami w oczach przyjmę bukiet plastikowych kwiatów od telewizyjnie uśmiechniętej kobiety i zapomnę się w tej sekundzie szczęścia, na którą musiałam poświęcić lata łez mrucząc do siebie:
'Jest dobrze, Aga, jest dobrze'.
dziękuję pewnym osobom za Sylwestraa ;*
jutro robię krem brulee, planuję remont pokoju i oglądam filmy z Louisem De Funesem
czy może być lepiej?
Lennon.