Gotowe na wszystko, zawsze spoko<3
Lubię nosić ten beżowy sweter, który masz na tylu różnych zdjęciach, z tylu różnych okresów Twojego życia. W niektórych jeszcze mnie nie było - jak dobrze, że w większości jestem. To wszystko od początku było jedną wielką niewiadomą. Ten dreszczyk, kiedy pierwszy raz u Ciebie byłam i ten jeszcze większy dreszcz, kiedy Ty tutaj przyjechałeś z walizkami, telewizorem, komputerem, wszystkimi innymi rzeczami i sobą. Od tego czasu pokłóciliśmy się milion razy więcej niż przez cały etap przed przeprowadzką. Coraz więcej złośliwości, uszczypliwości, niepotrzebnych słów i gestów. Trzaskanie drzwiami, ciche godziny (jak dobrze, że jeszcze nie dni) i "dobra, idę spać, cześć". I co z tego wynika? Nic. Przechodzimy płynnie do porządku dziennego. Jeden uśmiech, jedno słowo wystarczy, żeby zapomnieć o tym wszystkim. Nigdy nie pomyślałabym, że mieszkanie z Tobą może być takie dobre. Że mieszkanie z kimkolwiek może być fajne. A wystarczyło zrobić tylko jeden, duży, milowy pierwszy krok, tamtego września.
Cierpi na tym inna sprawa, której wcale nie jest tak bardzo strasznie źle z tego powodu, przynajmniej ja tego nie zauważyłam. Trudno. Coraz rzadziej, coraz mniej... Może w końcu Ci się Kubo odmieni.