Dodaję wczorajsze, bo dzisiejsze zdjęcia nie budzą pozytywnych reakcji.
Botoja pod wodą, płacz, stres, urwanie ze szkoły i pomoc przy ogarninaniu stajni, bo to właśnie murowana stajnia ucierpiała najbardziej. Mało siana, mało słomy, część sprzętu spłynęła z nurtem. Hala za podłoże ma już tylko muł i jeziora, więc do czasu wymiany o jeździe można zapomnieć. Byliśmy na spacerze, ale jakiś pan powiedział, że ma przyjść kolejna fala powodziowa i powinnyśmy wracać. Rozwaliło też mostek, a najgorsze jest to, że z takim żywiołem nie ma jak walczyć.
Jeśli sytuacja jutro się powtórzy nawet nie wybieram się do szkoły..