cudowne miejsce, chcialabym byc tam teraz...
z dnia na dzien
z minuty na minute
czuje, ze sie coraz bardziej oddalam od ludzi, ktorych kocham
a moze to oni oddalaja sie ode mnie?
trudne pytanie, kiedy chec kontaktu przeradza sie w bycie natretnym,
a kiedy milczenie staje sie olewaniem drugiej osoby...
dlaczego dla kazdego slowo KOCHAM oznacza cos innego
niby to samo, a jednak cos innego...
Kocham swoja rodzine, chociaz czesto niepotrafie tego okazac, a oni rowniez...
Kocham moich przyjaciol, ktorym coraz czesciej to mowie, ale wtedy okazuje sie, ze milosc jest jednostronna
Kocham/Kochalam dwoch mezczyzn z swoim zyciu, ktorzy mnie nie kochaja...
moze na tym skoncze... Ci ktorzy znaja mnie chociaz troche wiedza o czym napisalabym teraz...
samotna, chora i ta oataczajaca mnie cisza i brak checi zrozumienia;(
szkoda, ze tyle osob uwaza sie za moich przyjaciol, a w rzeczywistosci nimi nie sa, chyba, ze przyjazn dla kazdego czlowieka to az tak odmienna definicja...