dotknelam cieniem nieznanego
odbiciem oddechu zapomnianego
spotkalam wtedy wlasnie tego
moj dreszcz tylko noca jego
uktyte emocje za tania szyba
bujalam namietnie nikla chwila
krete drogi ciala do nikat ...
wchlonelam niepamiecia ciebie
by chwile uniosly nagie dlonie
on byl we mnie ale a ja w tobie !
bladzilam zamkniata powieka ...
po tym raju zmyslow owej nocy
bo jedwab nas spowil wilgocia
szkicowalam cie mym dotykiem
by pragnienia staly sie sladem
chwycilam na chwile ten moment
mym oddechem bez slow zbednych
bezkres tej namietnosci dzikiej !
pozornie tanczylam z marzeniem
by fikcja ubrala cie cieniem...
w niewinna mych wzdychan lawine
za dnia obudzilo mnie spojrzenie ...
lecz teraz ...
lecz nadal nic z tego nie rozumiem !
...