Odwróciłam się do Anioła. Patrzył na drzwi z zamyśleniem, ale zaraz ocknął się i westchnął udręczony. Podszedł do szuflady, w której znaleźliśmy telefon i położył go na miejsce, przykrywając go papierami tak, aby nie było śladów przeszukiwania.
Gdy skończył, zerknął na mnie.
- Chodź, pójdziemy zaczekać na Olivera w parku. Zresztą chcę z tobą coś omówić.
- Tak myślałam, gdy spojrzałam na ciebie lekko uśmiechnęłam się do niego.
Anioł kiwnął głową i ruszył w moją stronę. Ledwo dotknął mojego ramienia, już znajdowaliśmy się w altanie. Z powodu nagłego przemieszczenia się z jednego miejsca w drugie, straciłam delikatnie równowagę, ale wystarczająco by upaść na kolana.
- Hej, Van wszystko w porządku?
- Tak, tylko lekkie zawroty głowy. W końcu nie co dzień korzystam z takiego transportu próbowałam zażartować, ale wyszło bardziej oskarżycielsko niż żartobliwie.
Dlatego jedyne, co mogłam to popatrzyć przepraszająco na Anioła. Michael zrozumiał i wziął mnie pod ramię, pomagając wstać oraz usiąść na najbliższej ławce.
Odetchnąwszy z ulgą, oparłam się o oparcie i zapatrzyłam w przestrzeń, przetrawiając informacje, o których się dowiedziałam niedawno. Zamiast jednak bić się sama z myślami wolałam omówić je ze swoim towarzyszem.
- Czy nie wydaje ci się to dziwne, że raz dostałam liścik z informacją o spotkaniu a potem smsa, prawie o tej samej treści? Jedyne, czym się różni to to, że w jednym przypadku nadawca jest znany, a w drugim nie. Tak jakby dwie osoby zgrały się w jednym czasie pokręciłam głową z niedowierzeniem.
Michael przez parę sekund nie komentował mojej wypowiedzi, prawdopodobnie tak samo będąc zdziwionym takim zbiegiem okoliczności. Jeśli można powiedzieć, że to faktycznie mógł być zbieg okoliczności.
- Uważam podobnie, choć może to było umyślne spowodowanie zbiegu, byś jednak pomyślała, że to ta jedna i sama osoba zaczął powoli.
- Masz na myśli Olivera? zerknęłam na niego.
- I tak i nie.
Zmarszczyłam brwi, gubiąc się w tym, co mówił.
- Wyjaśnij bardziej.
Michael wypuścił powietrze z płuc.
- Poczekajmy na Olivera, może on będzie miał nam więcej do powiedzenia, w co nie wątpię zresztą.
Kiwnęłam głową, nie odpowiadając. Cokolwiek miał Oliver do powiedzenia, prawdopodobnie nie było dobrymi wiadomościami, a przynajmniej chciałam wierzyć, że będą dobre. W tych okolicznościach nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać.
By uciec od niepożądanych wniosków zapatrzyłam się na kołyszące się drzewa pod wpływem wiatru. Altana prawdopodobnie nie zatrzymywała wszystkich podmuchów powietrza, ale nawet gdyby nie to i tak bym nic nie czuła. Byłam jak niewidzialna ściana, niby stałam, ale nikomu ani niczemu nie stałam na drodze.
Za to drzewa stanowiły pewną przeszkodę, ale umiały się dostosować i poruszały się w magicznym tańcu z wiatrem, co napawało fascynacją. Uwielbiałam patrzeć jak natura walczy sama ze sobą, czasami wydawało mi się, że specjalnie próbuje zwalczyć coś, co sama stworzyła po to by udowodnić swoją siłę.
Zabawnie było myśleć o czymś tak absurdalnym, dlatego uśmiechnęłam się pod nosem i wróciłam do świata żywych. Mój wzrok przykuła ciemna sylwetka idąca w stronę altany, usytuowanej w środku parku. Trudno było ją przeoczyć, nawet jakby się chciało.
Oliver był już coraz bliżej. Nie wiem czemu, ale cała się spięłam, szykując się na najgorsze. Liczyłam, że wszystko da się wyjaśnić, a sporo jest niejasnych sytuacji, które trzeba sobie w końcu opowiedzieć ze szczegółami.
Gdy Oliver stanął przed naszą dwójką, wyglądał dość spokojnie. Natomiast ja miałam sporo czasu, aby przemyśleć od czego zacząć rozmowę z nim. Póki co jedna sprawa nie dawała mi cały czas spokoju.
- Powiedz mi o okolicznościach tej rozmowy przez telefon, której byłam świadkiem zażądałam dość groźnie.
Chłopak westchnął.
- Rozmawiałem wtedy z Nickiem. Właśnie o twoim telefonie. Wiedziałem, że go ma, ale nie wiedziałem skąd. Nie wiem też czemu, ale gdy Nick się o tym dowiedział stał się podejrzliwy wobec mnie, jakbym to ja miał coś wspólnego z twoim zniknięciem. Nikomu o tym nie mówiłem nawet policji. Myślałem, że zachował ją w milczeniu i w nadziei, że zadzwoniłabyś gdybyś została porwana i jakimś cudem spróbowała się skontaktować. Dla mnie miało to sens, ale to były jedynie przypuszczenia. W dodatku moje. Nigdy nie zapytałem o to Nicka, w rzeczywistości sam wolałem poznać przyczynę jego zachowania. Niestety, nie udało się mi. rozłożył bezradnie ręce, kończąc wyjaśnienia.
Przypominając sobie urywki jego rozmowy, faktycznie brzmiało całkiem logicznie i prawdziwie, ale czy naprawdę tak było? To, co się o nim dowiadywałam sprawiało, że byłam coraz bardziej nieufna w stosunku do niego. Nawet podawałam w wątpliwość słowa, które wypowiadał. Niemniej jednak to mogła być prawda, więc przyjęłam to za pewnik.
Bardziej ciekawa byłam, jak wyjaśni sprawę wiadomości wysłanej z jego telefonu. Wytłumaczył niby, że zgubił komórkę, ale równie dobrze mogła być to próba odsunięcia od podejrzeń wobec niego. Może tak naprawdę widział mnie, gdyż byłam jego poczuciem winy za to, co zrobił. Albo zwyczajnie przesadzam i coś mi umyka.
Coraz więcej wątpliwości co do ludzi mnie otaczających. Czy to się wreszcie skończy? Czy będę w końcu pewna, komu ufać a komu nie?
- No więc w takim razie jak wytłumaczysz ten sms w moim telefonie od ciebie?
- Mówiłem, w tamtym czasie zgubiłem komórkę ktoś zwyczajnie mógł ją wziąć i napisać tą wiadomość do ciebie. Nic innego mi nie przychodzi do głowy, ale to naprawdę nie byłem ja. Ani nie wysłałem wiadomości przez telefon ani nie podrzuciłem kawałka papieru. Po co miałbym to robić? spojrzał na mnie błagalnie.
Potrząsnęłam głową.
- Nie wiem. Po to by mnie wyciągnąć z domu, następnie mi coś zrobić, gdy byłabym ufna wobec ciebie? odparłam z ironią
Nagle zobaczyłam jak na twarzy Olivera pojawia się oświecenie. Podobno świta tylko w głowie, ale właśnie byłam świadkiem, że to się da okazać zewnętrznie. Niemal zachichotałam.
- To jest to wykrzyknął radośnie.
Zerknęłam na Michaela. Nie wydawał się zaskoczony zachowaniem Olivera. Czyżby i on też na coś wpadł wcześniej? Tylko ja jestem w tym trójkąciku cofnięta i nie zrozumiałam?
- To znaczy?
- To znaczy, że za pierwszym podejściem osoba, która to wysłała pomyślała, że mogłabyś nie przyjść. Może stwierdziła, że weźmiesz to za żart i wtedy wysłała wiadomość z mojej komórki, od osoby, którą znasz i która być może potrzebuje twojej pomocy tłumaczył coraz bardziej rozgorączkowany Oliver.
Musiałam przyznać, że to akurat miało sens, ale też było sporo niewiadomych.
- No dobrze, ale w takim wypadku ta osoba musiałaby wiedzieć, że zgubiłeś komórkę albo ci ją zakosiła, dodatkowo musiałaby znać nasze relacje bardzo dobrze. Wychodzi na to, że musiałoby to wszystko znacznie wcześniej zaplanować, śledzić nas przed długi czas i to musi być z pewnością osoba, która zawsze była obok wstałam z ławki i spojrzałam na dwóch mężczyzn, zastanawiając się nad tym, co powiedziałam.
Osoba, która zawsze była obok. Kto mógł by to być? I czemu nagle pomyślałam o Deborah?