W tym momencie przypomniałam sobie jego rozmowę przez telefon, która była naprawdę dziwna i niemal teraz byłam pewna, że informacji na temat mojego zaginięcia. Tym bardziej, że ostatnio Oliver zaczął dziwnie się zachowywać w mojej obecności. Jakby wyczuwał, że zaczynam wszystko rozumieć?
- Nie..- szepnęłam do siebie i swoich przykrych myśli.
- Vanessa..
- Nie! - krzyknęłam, patrząc szaleńczo na Michaela on nie może mieć z tym nic wspólnego, przecież mi pomaga!
- Wiadomość mówi sama za siebie - odparł ponuro.
Kręciłam głową. Zrobiło mi się duszno, musiałam gdzieś odetchnąć. Natłok tego wszystkiego doprowadzał mnie do furii. Wiele spraw otwartych niż zamkniętych. Rozejrzałam się po pokoju Nicka.
- A co z tym, że to Nick ma mój telefon, ha? - próbowałam jakoś wyjaśnić to wszystko, ale przestawałam sama wierzyć, w to co mówiłam.
- Fakt. To też jest do rozwiązania.
- Nie spotkałam się z nim. Poszłam sobie. Tamten facet tak mówił. Wtedy on przyszedł. Myślisz, że poszedł za mną i mi coś zrobił? miałam błagalny wzrok, gdy mówiłam do Michaela. Chciałabym, aby zaprzeczył tym słowom jednocześnie, zdając sobie sprawię, że skąd mógłby to wiedzieć.
Czyżby Oliver zgrywał przyjaciela, a w rzeczywistości był zdolny do czegoś takiego? Do stalkowania na przykład. Do udawania? A tamten pocałunek był tylko grą, która miała mnie odwieźć od jego prawdziwej natury? Co to wszystko znaczyło?
- Może go zapytasz sama? - głos Michaela stwardniał.
Zerknęłam na niego i zauważyłam, że patrzy gdzieś poza mną. Odwróciłam się ciekawa, co mogło odwrócić jego uwagę i dostrzegłam, że w drzwiach stoi Oliver. Patrzył się na nas, zaskoczony prawdopodobnie naszą obecnością w tym pokoju. A gdy jego spojrzenie przeszło z naszych twarzy na przedmiot, trzymany przez Michaela, cały zbladł. Jakby był winny.
Nie tego się spodziewałam. Tego, że tak wszystko się potoczy. Szczególnie w tą stronę, w którą toczyć się nie powinno. Co było dziwne poczułam wściekłość, gdy tylko spojrzałam w twarz Olivera, szczególnie, że miał minę winowajcy. Oprócz niej czułam ból głęboko w sercu, który sprawiał mi trudność w oddychaniu. Mój umysł stał się zaćmiony, jedyne na co miałam ochotę to rzucić się na Olivera i wydobyć z niego prawdę.
Raptem zobaczyłam siebie jak straciłam panowanie i przestraszyłam rodziców swoim zachowaniem i wpływem na przedmioty w kuchni tamtego dnia, gdy dowiedziałam się prawdy o nich. To wspomnienie było jak kubeł zimnej wody, wylanej mi na głowę. Ostudziło mój zapał. Wzięłam parę głębszych wdechów i próbując być opanowaną, popatrzyłam chłodno na Olivera.
Wciąż stał w drzwiach niepewny i zagubiony. Zerknął na korytarz, jakby chciał móc uciec stąd jak najdalej, ale coś go powstrzymało. Zauważyłam jak cień przebiegł po jego twarzy i z ciężkim westchnieniem wszedł do pokoju i zamknął drzwi za sobą.
Spojrzał na mnie zbolałym wzrokiem i otworzył usta, ale po chwili je zamknął, gdy nic się z nich nie wydobyło. Postanowiłam mu ułatwić.
- Możesz mi wyjaśnić, co to jest? - wskazałam palcem na ekran komórki, wciąż trzymanej przez milczącego Anioła.
Oliver z wahaniem podszedł do nas i gdy stanął obok mnie, utkwił wzrok w ekran telefonu.
Kiedy czytał wiadomość byłam świadkiem ekspresji uczuć na jego twarzy. Niepewność, zdumienie, zrozumienie, a potem panika zmieszana z determinacją. Odwrócił się do mnie ze zdecydowaniem na twarzy.
- To nie ja to napisałem.
W pokoju zapanowała cisza.
- W takim razie kto? Chyba nie powiesz mi, że ktoś ci ukradł komórkę i napisał wiadomość do mnie, podszywając się pod ciebie. Przecież to nie ma sensu, tym bardziej, że wiemy, iż gdy tam poszłam nikt się nie zjawił. Przynajmniej wtedy, gdy byłam na miejscu. A ten chłopak do złudzenia z opisu przypominał właśnie ciebie. W szczególności, że ostatnio byłam niechcący świadkiem jak rozmawiałeś z kimś przez telefon i nie przekonasz mnie, że to nie była rozmowa o mnie - skrzyżowałam ręce na piersi, które unosiły się gwałtownie podczas szybkiego oddychania.
Cała drżałam na ciele ze złości aż ciężko było mi utrzymać łapy przy sobie, by go nie udusić.
Oliver przejechał palcami po włosach, zostawiając nieład na głowie.
- Możliwie, że właśnie tak było. Pamiętam, że nie mogłem znaleźć komórki przez jakiś czas, ale ją znalazłem. Co prawda nie tam, gdzie jak mi się wydaje zostawiłem, ale ważne, że się znalazła i dalej w to nie wnikałem. Vanessa musisz mi uwierzyć, to nie ja napisałem. - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.
Pokręciłam głową. Przecież to nie trzymało się kupy.
- Nawet jeśli ktoś ci ukradł komórkę, to wyjaśnij mi czemu miałabym dostać liścik z tą samą informacją tylko inaczej ułożoną? Jaki miałoby to sens? - powoli złość przechodziła, ale nie dystans, który utworzyłam pomiędzy nami.
- Nie mam pojęcia. Możemy o tym później porozmawiać? Na dole na mnie czekają i będą się zastanawiać, czemu mnie tak długo nie ma. Proszę, porozmawiajmy na spokojnie gdzie indziej.
Zerknęłam na dotąd cichego Michaela, który powoli pokiwał głową. Widziałam w jego oczach, że chciałby coś ze mną przedtem omówić. Decyzja zapadła.
- Dobrze, będziemy czekać w parku, w altanie na ciebie, gdy już skończysz kolacje. Liczę, że odpowiesz na parę moich pytań. Zgodnie z prawdą - dodałam z wyrzutem w głosie.
Oliver lekko uspokojony kiwnął głową z niewiele uniesionymi kącikami ust.
- Do zobaczenia.
Kiedy znalazł się już przy drzwiach, odwrócił się jeszcze do mnie i z pełną powagą w oczach spojrzał w moje.
- Nigdy bym cię nie skrzywdził.
Po czym już go nie było, a ja znowu wiedziałam jak oddychać.