photoblog.pl
Załóż konto

TŚ rozdział 54

 

To był ten moment, kiedy nie wiedziałam gdzie mam się podziać. W którą stronę pójść, by przeć naprzód a nie stać w miejscu z poczuciem bezradności. Niestety to mnie spotkało właśnie w chwili gdy odeszłam od komisariatu i stanęłam na środku ulicy, rozglądając się dookoła. 

 Zaczęłam się zastanawiać co dalej. Towarzysze mnie zostawili samą ze swoimi myślami, a ja akurat potrzebowałam jakiegoś wspierającego pchnięcia. Byleby coś robić. 

 Westchnęłam przeciągle i nie wiedzieć czemu mój wzrok skierował się w stronę szkoły. Czyżby jakaś podświadoma podpowiedź? Warto było sprawdzić, więc bez najmniejszego wahania poszłam tam, gdzie nogi mnie prowadziły. Spodziewałam się czegoś ekscytującego. Być może intuicyjnej podpowiedzi.

 Potrząsnęłam głową, próbując rozwiać kiełkującą nadzieję. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że to była tylko nadzieja, która zawsze wyrasta z malutkiego ziarna, kryjącego się gdzieś w głębi duszy, po to aby okazała się złudzeniem. Miałam serdecznie dość zawodu. To ostatnie, co mi teraz było potrzebne. 

 Odchodząc od komisariatu, poczułam jak spływa ze mnie dziwna elektryczność wiążąca się z tamtym miejscem. Odetchnęłam głębokim świeżym powietrzem i ruszyłam przed siebie. Omijałam ludzi śmiejących się do siebie, bawiących z dziećmi czy śpieszących być może na spotkanie lub do domu. Wszystko w mieście tętniło życiem. Właśnie. Też bym chciała doświadczyć ponownie tego, co oni. Z ludźmi mi bliskimi, którzy nie okazaliby się fałszywi. Chyba zaczynałam być pesymistyczna. Nie dobrze. 

 Przyśpieszyłam, więc kroku aby szybciej dotrzeć do szkoły nim myśli roztrzaskałyby mnie na kawałki. Skręcając w prawo ujrzałam szkolne mury i co dziwne, opanował mnie spokój. Ciężko uważać szkołę za coś, co mogłoby przynieść ukojenie, ale hej. Moje życie i tak wywróciło się do góry nogami, więc jak na mnie to wcale nie było zaskakujące. 

 Nie myśląc dłużej przeszłam przez szkolną bramę, idąc na wprost do wejścia. Kątem oka zauważyłam ruch w oknie na trzecim piętrze. Przystanęłam na moment, wierząc, że to było zwyczajne przywidzenie, ale cień w oknie wciąż się poruszał. Bez wątpienia ktoś musiał być w środku. W końcu nie była późna pora, może niektórzy mieli kółka zainteresowań po lekcjach albo zwyczajnie woźne wykonywały swoją pracę. Nie mniej wydawało mi się to dziwne.

 Co to była za sala? Usiłowałam przypomnieć sobie plan szkoły oraz rozmieszczenie klas, ale nic nie przychodziło mi do głowy co mogło być na trzecim piętrze. Chyba, że& sala taneczna! Tak dawno do niej nie zaglądałam, że musiałam zapomnieć o jej istnieniu. Pewnie ktoś z mojej grupy musiał ćwiczyć, a szkoda by było tego nie zobaczyć. Popędziłam na samą górę zwyczajnie po ludzku. Mogłam się przetransportować jako, że byłam w posiadaniu umiejętności ducha, ale byłam za słaba, aby zużywać esencję na coś tak błahego. 

 Dlatego dopiero po dwóch minutach stałam w drzwiach do sali i zaglądałam z ciekawością do środka. Jednak zorientowawszy się w sytuacji, od razu tego pożałowałam. To, co zobaczyłam minęło się z tym, co chciałam zobaczyć. 

 Moja dawna grupa kłóciła się ze sobą. Jedno po drugim krzyczało na siebie i wymachiwało nerwowo rękami. Niektóre dziewczyny siedziały na podłodze, ale i to nie zaprzestało burzliwej wymiany zdań. Na każdej twarzy oprócz złości zobaczyłam również strach. Wręcz mogłabym powiedzieć, że zrozpaczenie. Z pewnością musiało coś nie pójść po ich myśli. Zaintrygowało mnie to i chciałam wiedzieć co to był za powód. 

 Weszłam do środka, przelotnie spoglądając na wnętrze, które jak zauważyłam nie zmieniło się od momentu mojej pierwszej wizyty w tej Sali. Może jedynie zniknął plakat, przedstawiający mnie oraz grupę, co było dużym zaskoczeniem& i zawodem. Rozejrzałam się dookoła. Przecież nie mogli zrobić czegoś takiego skoro tak za mną tęsknili, a co z moim autorytetem dla nich? To wszystko było na nic?

 Jednak ku uldze spostrzegłam plakat tuż na końcu sali, zawieszony na ścianie tak aby koncentracja osoby, która weszła do środka została pochłonięta przez gigantyczny prostokąt. Musiałam przyznać, że całkiem nieźle to obmyślili. 

 Wracając do kłócących się znajomych, podeszłam znacznie bliżej aby móc słyszeć o czym rozmawiali. Stanęłam przy Spikeu , który najbardziej prowokował innych do kłótni. 

- Do konkursu pozostał ledwie tydzień a my dalej nie mamy skompletowanego układu. Mimo tego, to co tutaj odstawiliśmy jest do dupy. Nic nie trzyma się kupy. wściekły na twarzy patrzył to na każdego ze sztyletami w oczach, jakby uważał, że to ich wina. 

  Pokręciłam głową na jego zachowanie. Zawsze był buńczuczny i władczy. Ciężko było z nim coś ustalić w szczególności, że on sam uważał się za najlepszego z grupy i przeważnie przeciwstawiał się moim decyzjom, ale teraz to było już przekroczenie granicy.

- Cóż jakbyś nie był taki nadęty i zapatrzony w siebie to może to by i wyszło. Nessa słusznie nie powoływała cię na prawą ręką skoro jedyne, co potrafisz to schrzanić wszystko warknęła Carmen

- Ludzie, przestańcie. To w niczym nie pomoże. Musimy to przemyśleć. Wybaczcie, to wszystko moja wina. Za dużo mi się narzuciło na głowę, nie miałem czasu ten układ dopracować. Przepraszam Mike załamał ręce i złapał się zdruzgotany za głowę, kucając. Ciężko było nie zauważyć zrezygnowania malującego się w jego oczach. Zakuło mnie w piersi. Nie mogli się poddawać, nie tak łatwo. Kiedy pierwszy raz ich widziałam byli zasmuceni moim zniknięciem to fakt, ale przynajmniej pozostali zgrani. To, co rozgrywało się przede mną było kompletnym przeciwieństwem pierwszego wrażenia. 

- To co robimy? Nie ma czasu wymyślić nowy układ, samo to zajmuje wiele czasu, nie mówiąc już o wprowadzeniu tego w ruch zabrał głos Martin

- Spokojnie, damy sobie radę. Przynajmniej dla Nessy. Gdyby nas teraz widziała, byłaby w szoku jak łatwo przestaliśmy się dogadywać i psuć to, co razem stworzyliśmy. Shenna popatrzyła na każdego po kolei, usilnie próbując wbić im te słowa do głowy samym spojrzeniem. 

  Wszyscy jak jeden mąż pokiwali głowami. Nie mogłam się z nią nie zgodzić. Zrobiło mi się smutno, widząc ich takimi. Wiedziałam jednak, że mimo pocieszania siebie nawzajem dużo nie zdziałają z zaplanowaniem układu. Jak Spike powiedział, czasu było niewiele, trzeba by cudu, aby wszystko poszło zgodnie z myślą. 

  Musiałam im pomóc. Wpadłam na pewien układ tuż przed zniknięciem, który sobie niedawno przypomniałam i chciałam im go pokazać. Problemem było to, że nie wiedziałam jak. Zaczęłam się rozglądać po pomieszczeniu, szukając jakichś podpowiedzi.

  Nagle spojrzałam na lustro. Ostatnim razem było mnie w nim widać, czyżby nie było odporne na duchy albo pełniło funkcję, o której żaden człowiek nie wiedział? Może było takim przeciwieństwem jak w przypadku wampirów, oni nie mogli siebie zobaczyć w nich, ale duchy już tak? Pokręciłam głową. To nie była pora na tworzenie filozoficznych teorii. Moi znajomi byli w potrzebie i właśnie w tamtym momencie coś mi wpadło do głowy. 

  Używając swoich powiedzmy duchowym mocy zgasiłam światła w sali. Zaraz potem usłyszałam poruszenie i wzajemne oskarżenia o robienie sobie jaj w takim momencie. Zachichotałam pod nosem. Byłam już w stanie zrozumieć, czemu to takie zabawne dla dusz, drażnić śmiertelnych.

  Następnie zapaliłam jedną lampę tuż nad lustrem, oświetlając trzymetrową przestrzeń wokół niego. Przyszła kolej na muzykę z radia. Nie była ona istotna aż tak bardzo, najważniejszy był rytm, aby oni mogli go zauważyć i podłapać, dzięki niemu dobór piosenki był zwyczajną kwestią czasu.&nbs

Dodane 4 KWIETNIA 2017
656
annna97 no nie wierzę! ;o
09/04/2017 12:06:03
unih na największej gdańskiej fontannie jest umieszczona figura dziewczyny w podobnej pozie i z parasolką w ręku ...
05/04/2017 23:25:11
dreamstories Czułam się spełniona jak nigdy i jednocześnie wierzyłam, że dzięki swojej historii pomogę im w układzie, dlatego nie przestawałam tańczyć, dodając swoje spontanicznie wymyślone ruchy. Gdy czwarta piosenka dobiegła końca, zakończyłam pokaz taneczny. Nie byłam zmęczona, duchy nie mogą być w końcu zmęczone. Niepewna zerknęłam na twarze swoich przyjaciół i zdumiona spostrzegłam, że na każdej spływały krople łez.
Zaległa ciężka cisza pomiędzy nami i trwała by tak dalej gdyby Carly nie postąpiła kroku do przodu i zawołała rozpaczliwie.
- Nessa!
To mnie ostudziło. Po raz ostatni przesłałam im przepraszające spojrzenie i ostatnimi siłami przywróciłam światło, a ja ponownie zniknęłam. Zaraz potem nastało poruszenie.
- Gdzie ona jest? Wy też ją widzieliście? – Spike nie przestawał panikować, energicznie rozglądając się dookoła.
- Boże, co to było? – Jensen schowała twarz w dłoniach, trzęsąc się na całym ciele.
- To był znak od naszej drogiej przyjaciółki – szepnął Mike poruszony, ale nadzwyczaj spokojny. Spojrzał na Shennę, która również stała spokojnie obok niego i uśmiechnęła się od ucha do ucha, odwracając do towarzyszy.
- No moi drodzy, zapamiętaliście każdy ruch? – radosna zawołała do reszty, która spojrzała się na nią jak na wariatkę.
- Co? – Martin jeszcze nie wyszedł z szoku.
- Ona nam pomaga mimo, że nie jest wśród nas. No dalej, powtórzmy to co ona, póki jeszcze pamięć świeża – ogarnęła grupę razem z Mike’em i z dużą dozą niepewności
04/04/2017 13:52:36
dreamstories Zadowolona, że mogłam chociaż dla nich tyle zrobić wyszłam z sali. Nie wątpiłam, że daliby sobie radę z resztą ustalania programu układu. Na szczęście Mike i Shenna jako jedni zachowali zdrowy rozsądek po widmowej scenie. Możliwe, że już wcześniej coś podejrzewali, jeśli chodziło o mnie. Wspominając o widmach, nagle poczułam się wyssana z energii. Nie było to zmęczenie fizyczne, bardziej egzystencjonalne.
Nie miałam siły. Zaczęłam osuwać się po ścianie, przy której stałam. Nie było dobrze, coś było strasznie nie tak, czułam to całą sobą. Musiałam znaleźć się w bezpieczniejszym miejscu, ale gdzie? Nawet myślenie przychodziło mi z trudem.
Obrazy przede mną rozmazywały się, a potem pojawiały, wysyłając niebezpieczne sygnały do mózgu. Nie mogłam zniknąć, nie teraz gdy wszystko szło tak dobrze. Potrzebowałam czyjejś pomocy. Tylko czyjej? Boże święty, nie mogłam sobie nawet przypomnieć żadnego imienia. Potrzebowałam pomyśleć i to natychmiast, ale było tak cholernie ciężko. Otworzyłam usta, ale żaden dźwięk z nich się nie wydobył. To nie mogło się tak skończyć. Nie tak. Znalazłam w sobie ostatnie resztki sił i jeszcze raz spróbowałam.
- Michael.. – szepnęłam w przestrzeń nim pogrążyłam się w rozprzestrzeniającą się mgłę przed moimi oczami.

CDN.. (nienawidzę takich ograniczeń :( )
04/04/2017 13:53:20

Informacje o dreamstories


Inni zdjęcia: * * * * takapaulinkaWylot Burzowca bluebird11Zagroda. ezekh114PIERWSZE MARCOWE LISTKI xavekittyxOddziela Wisła. ezekh114:) dorcia2700Podróż to przygoda elmar*** coffeebean1... maxima24... maxima24