photoblog.pl
Załóż konto

Trwało to zaledwie kilka chwil. Nawet nie potrafię określić, jak to wszystko się potoczyło. Jedno mrugnięcie i już znajdowałam się z dala od tamtego ponurego miejsca. Pamiętam jak po wezwaniu posiłków przez Timona, drzwi nanosekundę później otworzyły się, z hukiem uderzając w ściany. Po chwili byliśmy otoczeni przez strażników z każdej strony niczym szczury laboratoryjne.
 Na czele stał Lucjusz z wyniosłą miną, patrząc prosto w moje oczy. Serce zaczęło mi walić w piersi.
- Już nas opuszczasz?
Nie czekając nawet na odpowiedź, odezwał się do Michaela.
- Które to już złamanie boskiej zasady, aniołku? Wiesz dobrze, że nie powinno cię tu być. Czeka cię surowa kara. Na dodatek proszę, proszę. Przyprowadziłeś ze sobą duszę.
 Wyszczerzył zęby w kierunku Olivera. Żyła zaczęła pulsować mi na skroni. Automatycznie osłoniłam Olivera własnym ciałem, rozkładając ręce. Jeśli myślał by zrobić coś niewłaściwego, musiał najpierw zadrzeć ze mną.
 Odważnie patrzyłam na swojego porywacza. Bez mrugnięcia, obserwował naszą trójkę, mając najwyraźniej z tego niezły ubaw. Żadne z nas nie odezwało się słowem, żeby nie potrzebnie prowokować Lucjusza. Miał przy sobie za dużo swoich ludzi. Jeden nieostrożny krok i cały plan runie w drobny mak. Pozwoliliśmy mu mówić.
- Skończmy to całe przedstawienie i wróćmy do tego, co było jeszcze dziesięć minut temu. Vanessa - wyciągnął rękę w moją stronę, patrząc z wyraźnym ostrzeżeniem - chodź do mnie.
 Pokręciłam głową, napierając plecami na tors Olivera. Poczułam od niego wyraźne ciepło i momentalnie rozluźniłam zesztywniałe mięśnie. Jego bicie serca niemal zlewało się z moim, nanosząc się echem w uchu. Przez chwilę miałam ochotę zamknąć oczy z tej przyjemności, ale musiałam z tym poczekać.
 Rekiny wyciągały zęby w postaci ostrzy w naszą stronę. Nasza trójka zwarła się ramię przy ramieniu. Oddychaliśmy tym samym rytmem. Czułam się jak w ciasnym pomieszczeniu. Klaustrofobicznie.
- Michael zrób coś. Słabo mi - szepnęłam do rękawa Archanioła.
Nie spojrzał na mnie, ale wiedziałam, że usłyszał.
 Złe samopoczucie, które nagle mnie ogarnęło musiało być niewątpliwie sprawką Lucjusza. Za bardzo się skupiał, marszcząc brwi. To go zdradzało.
- Vanessa, chodź do mnie - powtórzył.
 Tym razem coś zaczęło mnie ciągnąć w jego stronę. Próbowałam pokręcić głową, ale nie mogłam. Jakaś siła zmuszała mnie do kiwania nią i postąpienia kroku w przód.
 Ledwo usłyszałam krzyk Olivera.
- Vanessa, nie!
 Na chwilę mnie to otrzeźwiło, ale dosłownie na chwilę. Bowiem znowu poczułam silne przyciąganie. Przerażona, wiedziałam, że ulegnę. Zaparłam się piętami w dywan i chwyciłam za rękę Olivera, wierząc że to mi pomoże.
 Skupiwszy się na mnie, chłopaki nie zauważyli jak strażnicy przybliżyli się do nas. Byli za blisko. Wtedy Lucjusz krzyknął.
- Brać ich!
 Oślepiona wciąż przez dziwną moc, nie zauważyłam jak ktoś chwycił mnie w talii i przyciągnął do siebie. Wokół mnie utworzyła się ta sama mgła, z której wyszli Michael i Oliver. Tym razem była większa i gęstsza. Docierała do ust i nosa. Zaczynałam się dusić, ciężko mi było wziąć nawet lekki oddech.
 Zamglonymi oczami próbowałam dostrzec cokolwiek wokół mnie. Na próżno. Kłujący wir po chwili wbijał się w moje ciało, pozostawiając po sobie ślad bólu. Wszystko zaczęło wirować razem z sylwetkami osób, stojącymi najbliżej. Kłujący palec znowu wbił się w brzuch.
 Nie jestem pewna czy krzyknęłam czy jęknęłam. Każdy dźwięk został zagłuszony przez wir. Przestraszyłam się, ponieważ nie widziałam swoich towarzyszy. Wyciągnęłam ręce w próżnie, chcąc uchwycić, chociaż rąbek koszuli, ale moje palce niczego nie wyczuwały. Byłam na skraju paniki, a kiedy już osiągnęła poziom uzewnętrznienia się, mgła opadła, a wir znikł.
 Za to pojawił się szum płynących fal, powiew świeżego powietrza zmieszanego z zapachem flory oraz fauny. Wiedziałam już, gdzie byłam. Mimowolnie uśmiech pojawił się na ustach.
Otworzyłam oczy, cieszące się widokiem skarpy graniczącej z horyzontem morza.
Wypuściłam powietrze i nabrałam nowego, zapominając o tamtym, które było skażone Czyśćcem.
- Nareszcie tam, gdzie chcę być - szepnęłam pod nosem.
- Uwierz, że my też - odezwał się za mną Michael.

 Odwróciłam się do niego z uniesioną brwią. Wyglądał na zmordowanego przez to, co musiał zrobić. Zalała mnie fala współczucia. Od razu podeszłam do niego, chwytając za ramię.
- Ej, co się dzieje? Źle wyglądasz.
- To nic, muszę się położyć, odzyskać siły. Wyczerpała mnie ta mgła. Przenoszenie śmiertelników, a w szczególności ich dusz jest doprawdy wyczerpującym zajęciem - próbował się uśmiechnąć, ale blado wyszło.
- Może pójdź do mojego pokoju. Chciałbym na chwilę porozmawiać z Vanessą, jeśli to nie problem. Zaraz do ciebie dołączymy, dobrze? - wtrącił się Oliver, ochoczo klepiąc Michaela po plecach.
 Posłałam mu dziwne spojrzenie. Ciekawa byłam, o czym miałaby być ta rozmowa i do czego ona by zaprowadziła.

CDN..

Kategoria:
Dramat
Dodane 15 SIERPNIA 2015
71
annna97 jakby tyle nie plotkowali w bibliotece to obeszłoby się bez tego :D :D
17/08/2015 17:11:51

Informacje o dreamstories


Inni zdjęcia: I am photographymagicOsiołek z futerkiem zimowym bluebird11... thevengefulone... thevengefuloneja patkigdNad morzem patkigdNK ! lupus89Koncert Nocnego Kochanka lupus89127. atanaja patkigd