Uporczywy dźwięk próbował dostać się do mojej głowy, wywołując potworny ból. Zirytowana otworzyłam oczy, patrząc prosto na budzik, trzęsący się pod wpływem melodii, którą odtwarzał. Wzdychnęłam przeciągle, wyciągając rękę i tłukąc nią w poruszający się przedmiot. Ucichł od razu, co przyjęłam z błogim uśmiechem.
Przekręciłam się na drugi boki, omal nie zderzając się nosem ze Sparkiem, śpiącym z wywieszonym jęzorem. Wyglądał tak przekomicznie, że nie mogłam powstrzymać się od chichotu. Dość głośnego chichotu, który obudził zwierzaka. Spojrzał na mnie i mlasnął językiem po moim policzku, na co wzdrygnęłam się z obrzydzenia. On chyba nie potrafił się powstrzymać od okazywania uczuć w ten sposób.
Zniesmaczona, pokręciłam głową, unosząc się do góry. Popatrzyłam na pustą tacę i do głowy wpadł mi pomysł z taką wymówką, która nie powinna budzić podejrzeń.
Skierowałam wzrok na Sparka.
- Wstawaj, kolego, pora na przedstawienie. Mamy godzinę do ucieczki. Cóż, przynajmniej ja mam.
Po zaścieleniu łóżka tak by wszystko wyglądało na perfekcyjny porządek, zabrałam tacę z szafki ze szklanką i ruszyłam do drzwi. Zanim je otworzyłam wzięłam głęboki wdech i łokciem nacisnęłam klamkę, dodając sobie odwagi.
Timon odwrócił się na dźwięk otwieranych drzwi i ze zbolałą miną spojrzał na mnie zrezygnowany.
- Co tym razem?
- Chciałabym to odnieść do kuchni. Z tego, co mi wiadomo mogę tam iść - wyzywająco spojrzałam w jego żółte oczy. Stłumiłam odczucie przerażenia i aby to zamaskować uśmiechnęłam się z przymusem. Musiałam przyznać, że jemu to lepiej wychodziło. Od zawsze miałam problem z nie okazywaniem uczuć.
- To chodź.
Zeszłam mu z drogi, pozwalając na zamknięcie drzwi za mnie. Następnie udał się w tym samym kierunku, skąd szedł z początku po jedzenie dla mnie. Zrobiłam krok za nim, ale zatrzymałam się, kiedy zauważyłam, że Spark poleciał w drugą stronę. Ten to zawsze musiał być inny od wszystkich, jak na złość. Tym bardziej, że potrzebowałam go psychicznie.
- Idziesz? - usłyszałam lekko podenerwowany głos ochroniarza.
Porzuciłam chęć zawołania smoka i zawróciłam do Timona, idąc za nim w ciszy. W między czasie próbowałam manewrować tak, by szklanka niebezpiecznie kołysząca się, nie spadła na podłogę z głośnym hukiem.
Gdy dotarliśmy już do metalowych drzwi, za którymi musiała znajdować się kuchnia, zauważyłam dwóch podobnych posturą do Timona strażników. Jeden był śniadej skóry, a drugi ciemnej czekolady. Cała trójka kiwnęła sobie głowami, ledwie zaszczycając mnie choć jednym spojrzeniem. I bądź tu kulturalny, gdy nikt ci tej kultury nie okazuje.
Metalowe wrota otworzyły się ze zgrzytem, wypuszczając ze środka gorący podmuch pieczeni i aromaty potraw. Aż ślinka zaczęła napływać do ust. Ten zapach nie uszedł uwagi nawet strażnikom, gdy spostrzegłam jak ich źrenice rozszerzają się z przyjemności.
Z lekkim uśmiechem weszłam za Timonem do ogromnego pomieszczenia, gdzie w rzędach stały stoły z całym sprzętem do kuchni. Ciągnęły się pewne kilkanaście metrów w głąb, przy których pracowało pięciu kucharzy-demony różnego rodzaju pod każdym względem.
Timon szturchnął mnie w ramię i kiedy na niego zwróciłam uwagę, pokazał mi na prawo od wejścia kącik z kilkoma regałami na brudne naczynia. Kiwnęłam do niego głową i udałam się w tamto miejsce, powstrzymując swoje ciekawe oczy od uporczywego przyglądania się pracującym demonom, co było niezwykle trudne. Bowiem nie, na co dzień miałam okazję patrzeć na pichcące demony, ubrane na dodatek w białe fartuszki i czapki kucharskie.
Wychodząc z tej Sali już bez zbędnej tacy, poczekałam aż Timon zamieni parę słów ze swoimi znajomymi. Po chwili ruszyliśmy w drogę powrotną. Pomyślałam, że nastała pora wcielić plan w życie.
Przystanęłam nagle, co musiał uczynić również mój ochroniarz ze zmarszczonym czołem.
- Możesz zaprowadzić mnie do biblioteki? Chciałabym wziąć jakąś lekturę do zapełnienia resztę nocy, a czuję, że po drzemce odechciało mi się spać - przepraszająco wzruszyłam ramionami, niepewna czy się zgodzi.
CDN..
Przepraszam za dodanie wcześniej nie tej części, którą powinnam.
Przy okazji, czyż on nie jest seksi? *.*