Jeszcze 3 lata temu mogłabym tu wypełnić maksymalne miejsce które nasączone było by ogromem emocji i ukrytycz słów . W ten sposób otwierała sie na prawdę , ukrytą w moim wnetrzu. Mówiłam o wszystkim, a momentami zachowywałam sie jak furiatka - wytrzyczeć najmniejsze przeszkadzajace detale, byle nie mieć tegi w sobie. Przychodziło mi to z łatwością . Ulgę czułam gdy stawiałam ostatnią kropkę w takim wpisie. Taka terapia i co najlepsze, pomagała !
Dzisiaj, nie otrafię złożyć sensownego zdania, poskładac słowa w intrygujący ciąg. Wypłukana z całej piany która mieniła sie gdy moje palce stykały sie z klawiaturą. Jestem wyglakłym odbiciem Siebie, bez uśmiechu, barw i czystego myślenia.
Utrudnia funkcjonowanie w codziennym życiu, pogarsza kontakt z ludźmi i oddala mnie od tego co dla mnie ważne i bliskie.
Milczene kawałek po kawałku ędruje po mojej twarzy i zamyka mi oczy, usta i uszy na otaczającą mnie przestrzeń.
Jak bardzo zmieniamy sie wchodząc w dorosłe życie , gubiąc to co w nas najcenniejsze i utudniamy życie na każdy możliwy sosób.
Nie potrafmy rozmawiać, boimy sie uronić rąbka tajemnicy tego co głęboko . Zwykły, szary , osnuty mgłą strach ! Ukradkiem spogląda zza naszego ramienia na nasze życie. Stabilizacja w oddczuciu więc przestajemy reagować na bodźce. Przestajemy czuć coś więcej .
Słońce zaraz o poranku nie łaskocze naszej twarzy i świeży powiew nie muska skóry