Skulona gdzieś przy chłodnej wilgotnej ścianie próbuje opanowac emocje. Zakneblować uczuciom usta i zwolnić oddech. Rozstrzesiona jestem lekko. Oddycham przez usta i wiem jak trudno mi bd teraz pobierać życiodajny tlen. Biorę głeboki oddech. Nie boli, wiec próbuje ponownie i teraz czuje kucie. Wydech . Moje płuca nie wypełnia już zadnej gaz . Nie ma w nich nic. Chowam głowe w dłonie i w oczach zaczynają sie zbierać łzy. -Wytrzymaj , jeszcze chwilke- mówie w duchu gdy czuje lekkie odprężenie. te kilka sekund sa dla mnie wiecznościa , po których znów próbuje funkcjonowac normalnie. Podnosze głowe i czuje jak moje plecy i włosy sa mokre . Otwieram powoli oczy - jak by bezpieczniej. powoli sie podnosze ale ból jest nadal nie wyobrażalny . Okręci mi sie w głowie . Ide trzymajac sie wzdłuż sciany i w ciagu minuty czuje lekkie ozeźwienie. Moje usta otwierają sie. Lekki podmuch wiatru uczuje na całym ciele, owiewa moje włosy i wysusza usta. To odczucie przypomina mi o innych ustach które całowały je tak namiętnie i prwdziwie jeszcze kilka dni temu. Czas sie wydłuża. Nie czułam jego usta już o wiele dłużej. Myśl o tym ze w zasadzie to tylko gra iluzji - funduje mi nie przyjemne odczucie które wwierca sie w głowę. "Widze twoją twarz i czuje jak dotykasz mojej dłoni. Jak Twoje opuszki palców przytrzymuj bym nie wyślizgnęła sie nigdzie. i słysze ten głos , uśmiech".- podswiadomosc drwi ze mnie , szepczac mi do ucha to za czym tęsknie. Nie chce tego. odpycham ją i powoli dochodze do tego co dzieje sie w okół mnie. stawiam kroki powoli i niepewnie. Boje sie upadku, bo potykam sie co jakis czas i nie robito juz na mnie wrażenia. ale upadku sa bardzo bolesne .. Brakuje znajomej, a jednak obcej dłoni ktora by pomogła mi lekko przejśc. Tak wiem ! -krzycze na głos. jak by informujac siebie i moją dusze ze dotarło to do mnie ze wiele sie pozmienia i znikną poranki naznaczone obecnością i schadzki tak ryzykowne. Niedługoprzestanę istniec , albo to inni przestana siepojawiać dla mnie. pozostane w określonej niełatwiej przestani.
Ale nic wielkiego sie nie stanie. Każde wróci po tygodniu lub 2 do swoich zyc i obowiazkow jakby dotyk był tylko muśnięciem chlodniejszego powietrza, pocałunki - spadajće krople deszczu a prytulenie zastapi cudowny ciepły koc. Szczeście bedzie tylko słowem przelotniim, marzenia nie będą istniały. Tęsknota zostanie zakopana , a pragnienia? zamordowane na miejscu. tyle zostanie ze swpólnych chwil . Nic nie bdmożna zrobic. oprócz sennich wspomnien w smotną noc.