wydobądz ze mnie krzyk, pozwól łzom swobodnie płynąc , otwórz mi te wrota przestrzeni bym mogła poczuc wyzwolenie. Daj mi bezpieczne schronienie, daj wode bym mogła zaskopoic swoje pragnienie, od tamtego czasu skóra zrobiła sie sucha i szorstka - od kiedy przestałam widywać Twoja twarz . Dziś chyba juz wiem na czym polega dorosłe cierpienie. Nie mogę poddać sie. Zakończyc wszytskiego nie ciągnąc za Sobą konsekwencji. Jest we mnie taki ogromny ból a za razem moc. Że jedno trzyma sie drugiego i nie potrafie fukcjonować a jednak rano musze stać , wypić kawe , zapalić papierosa z Twoich dłoni i razem z dymem zapominac kazda Twoja ryse. Jeden posiłek dziennie, jeden niepewny oddech i pustka . mnóstwo obowiązków odkładanych na za chwile. Odreagowuje na innych bo musze gdzies wyładować swoja złą energie. Niech ludzie mnie nie widza, chce stać sie niewidoczna, przeźroczysta, chudziutka jedynie z działającym sercem, które bedzie mi przypominało ze jeszcze istnieje. Kiedy znikne całkowicie i pozostanie tylko mój cien to prosze uważaj żebys nie podeptał go przypadkowo jak mojego serca. Bo chce żeby coś pozostało po mnie na tym świecie.
Daj mi wytrzeźwiedz, niech z mojego ciała wszystko spłynie. Nie chce wecej czuc w ustach tej goryczy wczorajszego dnia. Ten reset pamieci , wolałabym by był doszczetny. A prysznic niech obmyje mnie z grzechu. Myśli ulotnijscie się ! chce poczuć lekkość , świerzość. Moje płuca wypełniły sie dymem , ciężkim i gęstym. Obwiniam Cię. Brak mi tego oddechu który nauczył mnie poprawnie przyjmować i wydalać tlen.Skazana. Teraz zbyt twarda i uparta by zrozumieć błaganie. Bezwzgledna , obdarta ze skóry , uczuć i czułosci. Zapomniałam ze to wszystko gdzieś jeszcze istnieje.