Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów. Pokochałam w wieku 12 lat, a dziś, w wieku 16, nadal tak samo mnie czaruje i ciągle zaskakuje. Za kazdym razem pozwala mi odkryć swoją nową głębię, magię, którą w sobie skrywa. Nic tak nie wpłynęło na kształtowanie się mojej osobowości jak ta książka. W pamięci pozostały mi przeróżne chwile, sceny, linijki tekstu, na pozór zupełnie nieistotne detale, które mimo swych niewielkich rozmiarów odegrały w moim życiu wielką rolę. Uwielbiam siedzieć z książką lub pilotem w ręku i śledzić losy bohaterek. Zawsze każdej z nich czegoś zazdrościłam. Bridget - energii. Carmen - wrażliwości. Lenie - delikatności. Tibby - silnego charakteru. Bardzo chciałam być choć trochę podobna do każdej z nich. Wtedy też uświadomiłam sobie, jak wyjątkowy jest każdy z nas. Jak niezastąpiona i niepowtarzalna ja jestem. Jak bogate mamy osobowości, choć może na codzień nawet tego nie dostrzegamy. Taka przyjaźń w realnym świecie nie istnieje, ale to nic. Ten film nie przywraca wiary w innych ludzi. On przywraca wiarę w siebie.